Rzeczona trasa nie grzeszy długością, więc i post będzie typu "krótka piłka". Otóż wyjeżdżamy z
Lozanny i jedziemy wśród
winnic Lavaux do
Vevey. Jedyna trudność polega na tym, że w
Villette trzeba zjechać z głównej drogi w lewo, w rzeczone winnice. Nie trwóżcie się zresztą stwierdzenia "główna droga" - osobny pas dla rowerów jest tam jak najbardziej obecny! A dalej już poprowadzą nas znaczki z rowerkiem. To jest jakieś
20km. Tylko. Ale jest tak pięknie, że ohoho! Ktoś się nawet tak zachwycił tymi winnicami, że je wpisał na
Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO (jak
Machu Picchu albo
Kalwaria Zebrzydowska). A więc jedziemy przez rozłożone na dość spadzistym stoku rozciągniętym nad brzegiem
Jeziora Lemańskiego (a że Polacy, podobnie zresztą Angole, wiedzą lepiej jak się nazywają jeziora w Szwajcarii niż Szwajcarzy, to u nas jest to Jezioro Genewskie) winnice (po lewej winnice, po prawej winnice) pookalane kamiennymi murkami. Mijamy mniejsze i większe, bardziej lub mniej urokliwe wioski jak
Lutry czy
Cully. Za Lozanną, za nami, jezioro ciągnie się po horyzont. Patrząc na prawo, na drugim brzegu jeziora nagle wyrastają ośnieżone
Alpy. A jak przyjdzie wiosna to będzie jeszcze ładniej niż na tych zdjęciach poniżej, bo będzie
zielono. Na koniec (ale będą jeszcze
zdjęcia!) tej nieskładnej notatki dodam, że opisana wycieczka jest fragmentem krajowej trasy rowerowej
nr 1 Rhone Route z Andermatt do Genewy. A dalej? A dalej znowu post sponsorowany przez mojego tatę. To było już bardzo dawno temu no ale wiecie, po maturze
niektórzy chodzili na kremówki, a ja poszedłem z tatą do sklepu i dostałem aparat (i dalej go mam, hoho, działa!).
|
Vevey. Zdjęcie typu "test na znudzenie życiem": czy coś jeszcze jest w stanie Cię zaskoczyć? |
|
Rzut oka na Lozannę (hen w dali) |
|
Rzut oka w dół |
|
Rzut oka na port w Lutry |
|
Jak będzie zielono i będzie mniej chmur tak żeby było widać lepiej góry to będzie ładniej, ale i tak jest czadowo |
|
Port w Lutry z drugiej mani |
Jezioro + Alpy to rewelacyjne połączenie:) [sama widziałam to tylko raz w Bellagio, ale dobrze to zapamiętałam!!]
OdpowiedzUsuń