Obóz Ashraf
Słyszeliście kiedyś o czymś takim jak Camp Ashraf? Ja nie, ale byłem dzisiaj w Genewie (tak się składa) i (tak się składa) miałem okazję zobaczyć manifestację Irańczyków przed siedzibą ONZetu. Ludzi, którzy już ponad trzysta dni domagają się międzynarodowego stanowiska, a konkretnie to ochrony dla obozu Ashraf.
Ale o co chodzi? Obóz Ashraf to obóz dla irańskich uchodźców (ok. 3.5 tysiąca mieszkańców) w Iraku, uchodźców - oponentów rządu Islamskiej Republiki Iranu, głównie związanych z organizacją zwaną Mudżahedini Ludowi. Organizacja ta była jedną z sił napędowych rewolucji, ostro walczyła z Szachem (jak "tytułowy" Ashraf Rajavi), nie zgadzali się oni jednak na religijną dyktaturę. W latach osiemdziesiątych schronili się w Iraku (w 1986 założono Camp Ashraf), który w tym czasie toczył z Iranem wojnę. Wujek Saddam oczywiście pozwalał i pomagał im się szkolić i zbroić, jako że było mu to na rękę. Po Amerykańskiej inwazji na Irak w 2003 roku w kwietniu przeprowadzono powietrzny atak na obóz (ci Amerykanie to czasem nadzwyczaj sympatyczni są), udało się jednak uzyskać zawieszenie broni. Jednak w czerwcu skonfiskowano Irańczykom broń oraz prześwietlono pod kątem minionych ataków terrorystycznych. Kontrolę nad obozem przejęli Amerykanie, a w 2009 roku przekazali ją Irakijczykom. Wtedy też wzmożyły się represje (deportacje do Iranu, ograniczanie czy odcinanie dostaw jedzenia czy paliw) i ataki na mieszkańców obozu (a nawet Irakijczyków dojeżdżających tam do pracy). Najbardziej spektakularny był atak samych irackich sił bezpieczeństwa na obóz 27 lipca 2009 roku, kiedy to zginęło od kilku do kilkunastu osób, a 300-400 zostało rannych. Ataki na obóz powtarzały się także w 2010 i 2011 roku, inspirowane przez rząd w Teheranie. 8 kwietnia 2011 roku, w kolejnym ataku, zginęły 34 osoby. Rząd w Bagdadzie pragnie zamknąć obóz, a jego mieszkańców deportować do Iranu. Mieszkańcy obozu nie są jednak "święci": swój nacisk na rząd irański wywierają poprzez ataki terrorystyczne w tym kraju, także na cywilach. To nie jest fajne i sprawia, że przez znaczną część Irańczyków ugrupowanie to nie jest lubiane.
Co na to tak zwana społeczność międzynarodowa? Tu ograniczę się o wymienienia mojej ulubionej "reakcji": szef dyplomacji PObłogosławionej Najjaśniejszej Unii Europejskiej Catherine Ashton poprosiła belgijskiego dyplomatę Jeana de Ruyta, żeeeeby jej coś poradził ^^.
Protestujący domagają się ochrony militarnej dla Camp Ashraf oraz dopuszczenia tam pomocy humanitarnej i medycznej (zdaje się).
Chyba warto o tym wiedzieć.
Szczególnie, że w Polsce niewiele się o tym słyszy. A jak sobie przeczytacie historię rewolucji w Iranie to zobaczycie, że Mudżahedini Ludowi to nie byle kto (o nie!). Tak. W polskim internecie z ciekawszych rzeczy znalazłem:
Ale o co chodzi? Obóz Ashraf to obóz dla irańskich uchodźców (ok. 3.5 tysiąca mieszkańców) w Iraku, uchodźców - oponentów rządu Islamskiej Republiki Iranu, głównie związanych z organizacją zwaną Mudżahedini Ludowi. Organizacja ta była jedną z sił napędowych rewolucji, ostro walczyła z Szachem (jak "tytułowy" Ashraf Rajavi), nie zgadzali się oni jednak na religijną dyktaturę. W latach osiemdziesiątych schronili się w Iraku (w 1986 założono Camp Ashraf), który w tym czasie toczył z Iranem wojnę. Wujek Saddam oczywiście pozwalał i pomagał im się szkolić i zbroić, jako że było mu to na rękę. Po Amerykańskiej inwazji na Irak w 2003 roku w kwietniu przeprowadzono powietrzny atak na obóz (ci Amerykanie to czasem nadzwyczaj sympatyczni są), udało się jednak uzyskać zawieszenie broni. Jednak w czerwcu skonfiskowano Irańczykom broń oraz prześwietlono pod kątem minionych ataków terrorystycznych. Kontrolę nad obozem przejęli Amerykanie, a w 2009 roku przekazali ją Irakijczykom. Wtedy też wzmożyły się represje (deportacje do Iranu, ograniczanie czy odcinanie dostaw jedzenia czy paliw) i ataki na mieszkańców obozu (a nawet Irakijczyków dojeżdżających tam do pracy). Najbardziej spektakularny był atak samych irackich sił bezpieczeństwa na obóz 27 lipca 2009 roku, kiedy to zginęło od kilku do kilkunastu osób, a 300-400 zostało rannych. Ataki na obóz powtarzały się także w 2010 i 2011 roku, inspirowane przez rząd w Teheranie. 8 kwietnia 2011 roku, w kolejnym ataku, zginęły 34 osoby. Rząd w Bagdadzie pragnie zamknąć obóz, a jego mieszkańców deportować do Iranu. Mieszkańcy obozu nie są jednak "święci": swój nacisk na rząd irański wywierają poprzez ataki terrorystyczne w tym kraju, także na cywilach. To nie jest fajne i sprawia, że przez znaczną część Irańczyków ugrupowanie to nie jest lubiane.
Obóz Ashraf, źródło: http://nejatngo.org |
Protestujący domagają się ochrony militarnej dla Camp Ashraf oraz dopuszczenia tam pomocy humanitarnej i medycznej (zdaje się).
Chyba warto o tym wiedzieć.
Szczególnie, że w Polsce niewiele się o tym słyszy. A jak sobie przeczytacie historię rewolucji w Iranie to zobaczycie, że Mudżahedini Ludowi to nie byle kto (o nie!). Tak. W polskim internecie z ciekawszych rzeczy znalazłem:
- notatkę Portalu Spraw Zagranicznych
- europoseł Marek Migalski z PJN wstawia się za obozem
- jakiś dokument UE o sytuacji humanitarnej w obozie
Źródła wiedzy mej na ten temat:
- Camp Ashraf na wikipedii EN
- inteligentna teheranka imieniem Afsoon
- wspomniana już notatka na psz.pl
Komentarze
Prześlij komentarz
Komentarzopisarze proszeni są o się podpisanie!