|
Łódź z długim ogonem |
W
południowej Tajlandii, nad Morzem Andamańskim, za wapiennymi
skałami znajduje się raj. To półwysep porośnięty palmami i
mangrowcami, z nieziemską plażą i spektakularnymi zachodami
słońca. Jak na raj przystało, dostęp do niego jest utrudniony,
dotrzeć tam można tylko drogą wodną. Podróżując po Tajlandii
podczas powodzi i pod koniec pory deszczowej, przyszło nam zmagać
się z ulewą tropikalną płynąc małą łódką, niefortunnym
zdarzeniem na kajakach i chorobą, która napędziła nam stracha.
Jednak wszystko to przestało mieć znaczenie, bo odwiedziliśmy raj…
Railay.
Nie
sposób dotrzeć do Railay drogą lądową, ponieważ skały wapienne
uniemożliwiają dostęp. Półwysep położony pomiędzy Krabi a Ao
Nang jest miejscem wakacyjnego odpoczynku i dla gości hotelowych,
beztrosko wypoczywających na jednej z najpiękniejszych plaż na
świecie – Hat Rai Leh West, i dla backpackersów. Ci ostatni
całymi dniami wspinają się po skałach wapiennych, a mieszkają w
spartańskich drewnianych bungalowach.
|
Jaskinia Księżniczki |
Z
Krabi do Railey płynie się około pół godziny łodzią „z
długim ogonem”. Kapitan odpływa gdy zbierze się komplet, 8 osób.
W szczycie sezonu turystycznego łodzie pływają regularnie, w
połowie października chętni byliśmy tylko my dwoje. Pozostało
czekać na więcej osób, zrezygnować (nigdy!) albo wyczarterować
łódź. Godzina czekania sprawiła, że kapitan sam zaproponował
możliwość wynajęcia całej łodzi i podał swoją cenę. Po dwóch
godzinach i w dalszym ciągu braku innych pasażerów, odpłynęliśmy
za ¾ początkowej ceny. Niedługo potem wszystkim trojgu przyszło
nam żałować, że transakcja w ogóle doszła do skutku. Pogodne
niebo zasnuły chmury i zaczęła się tropikalna ulewa. Skryci pod
daszkiem, nakryliśmy plecaki pokrowcami od deszczu. Fale
rozbryzgiwały się o dziób i miotały małą łódką. Czas trwania
rejsu wydłużył się niemal dwukrotnie, a gdy tylko dopłynęliśmy
przestało padać. Jak się później przekonaliśmy, ulewy
charakterystyczne dla pory deszczowej są krótkie, trwają około
kilkudziesięciu minut, intensywne i mają miejsce codziennie o
podobnej porze. Gdy po południu zanosiło się na takie obfite opady
deszczu, właściciele restauracji, barów i sklepów doskonale
wiedzieli co się świeci i szybko zamykali podwoje. Ulewy tropikalne
mają swoje zalety z perspektywy podróżnego. Lepiej niech popada
raz dziennie a dobrze, a nie siąpi cały dzień. Ale dlaczego pada
akurat wtedy, gdy jesteśmy na morzu?
|
Plaża Hat Rai Leh West |
Plaże
po obu stronach półwyspu są tak różne jak przyjezdni
niskobudżetowi i all inculsive. Hat Rai Leh East to najbardziej
rozwinięta część wybrzeża, z hotelami, pensjonatami,
zakwaterowaniem dla backpackersów oraz restauracjami, barami i
sklepami. Tamtejsza plaża nie wygląda zachęcająco, bo porastają
ją mangrowce, a woda w zatoce jest błotnista i płytka. Na
szczęście jednak od o niebo lepszej plaży Hat Rai Leh West, dzieli
tylko 5 minut spaceru przez półwysep. Ta plaża z kolei na
zachodnim wybrzeżu jest piaszczysta i szeroka, a woda wymarzona do
kąpieli. Zacumowane łodzie, które przypłynęły z Ao Nang jakby
specjalnie były ustawione, żeby posłużyć za tło do wakacyjnych
zdjęć. Chcąc błogo leniuchować na plaży umilając sobie czas
lekturą, z pomocą przyjdą sklepiki z używanymi książkami.
Zostawiając już przeczytaną, otrzymuje się lepszą cenę. Poza
książkami po angielsku, niemiecku i w językach skandynawskich,
gdzieniegdzie znaleźć można również polskie publikacje.
Wieczorem, Hat Rai Leh West zapełnia się amatorami zachodów
słońca. Na to niesamowite widowisko w scenerii skał wapiennych
wystających z Morza Andamańskiego, właściciele lokalnych barów
kładą maty na piasku, stawiają świeczki i oferują oglądanie
zachodu słońca przy drinku.
Najbardziej
intrygującym miejscem na zachodniej części półwyspu jest
Jaskinia Księżniczki, Tham Phra Nang. We zagłębieniu skalnym o
tej niewinnej nazwie znajdują się setki, jeśli nie tysiące
drewnianych penisów. Legenda związana z tym miejscem wyjaśnia ich
znaczenie. W III w. p.n.e. królewski statek z indyjską księżniczką
na pokładzie natrafił na sztorm u wybrzeża Railay. Księżniczka
utonęła, a jej duch zamieszkał jaskinię. Każdy kto odwiedzi to
miejsce i odda cześć księżniczce, zostanie wynagrodzony. Lokalni
rybacy, muzułmanie i buddyści, w nadziei na dobre połowy, składają
hołd ofiarując drewniane penisy, symbol płodności. Drugą z
jaskiń w Railay jest Wewnętrzna Jaskinia Księżniczki, Tham Phra
Nang Nai, znajdująca się po wschodniej stronie półwyspu. Wapienne
formacje skalne oglądać można spacerując po drewnianym pomoście.
Jaskinia zwana jest też Diamentową, nazwa jednak przestała być
aktualna. Oświetlona pieczara zawdzięczała diamentowy blask
kapiącej wodzie. Wraz ze zmieniającym się rytmem opadów, woda
przestała docierać do jaskini, ale określenie pozostało.
|
Plaża po zachodniej stronie półwyspu Railay |
Spacer
wzdłuż wybrzeża to najlepszy sposób, aby poznać wszystkie
atrakcje Railay. Właściwie to jedyna możliwość, bo na tym małym
półwyspie w ogóle nie ma żadnych samochodów, tuk tuków, spalin,
ani hałasu. Przy końcu półwyspu znajduje się szlak na punkt
widokowy i do ukrytej laguny, Sa Phra Nang, czyli Świętego Basenu
Księżniczki. Po zobaczeniu ludzi wracających stamtąd, już
wiedzieliśmy, że nic nas nie powstrzyma od wspinaczki. Byli
zachwyceni, ale zmęczeni i cali umazani czerwoną gliną! Strome
podejście ułatwiają liny rozciągnięte wzdłuż trasy. Co warte
zauważenia, najwygodniej wspinać się na boso. Mimo początkowych
wątpliwości w sens tego pomysłu, poszliśmy za przykładem
poprzedników. Po 20-30 minutach wspinaczki, dotarliśmy do punktu
widokowego, skąd widać raj z lotu ptaka. Laguna o baśniowym
wyglądzie jest jeszcze kawałek dalej.
Po
męczącym podejściu po linach, restauracje zaczynają bardziej
rzucać się w oczy, a zapach jedzenia przyjemnie drażni nos. W
Railay trzeba zapomnieć o samodzielnym przygotowywaniu posiłków,
dlatego że nie ma sklepów z podstawowymi produktami spożywczymi.
Zamiast nich są sklepy z przekąskami i alkoholem. Jest za to
mnóstwo niedrogich knajpek z jedzeniem, które trudno zapomnieć
jeszcze długo po powrocie do domu. Wyśmienite krewetki z czosnkiem
i pieprzem to tylko propozycja, bo w menu każdy znajdzie coś dla
siebie.
Oprócz wspinaczki, propozycją dla aktywnych w Railay są kajaki.
Skusiła nas możliwość wiosłowania po atłasowo gładkim i
mieniącym się jak szafir Morzu Andamańskim. Chwila zapomnienia
wystarczyła jednak, by łagodna i niepozorna fala przewróciła nasz
kajak. Zgubiła nas wiara w sielankowy obraz niespiesznie sunących
kajaków, który oglądaliśmy z brzegu. Jak na przezornych
podróżnych przystało, portfele i paszporty mieliśmy ze sobą.
Lekkomyślnością było jednak nie zaopatrzenie się w wodoodporny
schowek. Dopiero później zauważyliśmy, że niemal wszyscy
kapitanowie łodzi mają wodoodporne torby na ramię. Nie
omieszkaliśmy jednej nabyć, gdy już wysuszyliśmy pieniądze.
|
Punkt widokowy |
Do rajskiego krajobrazu Railay nie pasują tylko traktory. Mają
specjalne przyczepy i wyjeżdżają po turystów, którzy przypłynęli
łodziami „z długim ogonem”. Skoro nie ma żadnej przystani,
przypływając do brzegu, trzeba zeskoczyć do płytkiej wody i
przenieść swój plecak na piasek. Turyści z walizkami nie muszą
tego robić, bo hotel podstawia shuttle tractor.
Railay znajduje się około tysiąca kilometrów na południe od
Bangkoku. Nasz wyjazd do Tajlandii w październiku 2011 r. zbiegł
się z największą od kilku lat powodzią, która nawiedziła
centralną i północną część kraju. Po kilku dniach w częściowo
zalanym Bangkoku, udaliśmy się do Railay. Niestety ze stolicy
pojechały z nami również bakterie, które niedługo potem
przeobraziły się w zapalenie dróg oddechowych. Tajska opieka
medyczna przeszła nasze najśmielsze oczekiwania, a ubezpieczenie
podróżne okazało się strzałem w dziesiątkę.
Komentarze
Prześlij komentarz
Komentarzopisarze proszeni są o się podpisanie!