O tym, jak niechcący zostałem hipsterem
Ostatnio zdałem sobie sprawę, że zostałem hipsterem. W takim znaczeniu, że prekursorem. Tak tak, nie ma co się oszukiwać, stało się jasne - wyznaczam trendy. No trendsetter po prostu.
Dlaczego. No jak to dlaczego: przejechałem w 2009 roku stopem całe Bałkany, i co? I założę się, że w ostatnich dwóch latach przynajmniej pięciu Waszych znajomych zrobiło to samo (jeśli nie Wy osobiście, oczywiście nawet nie licząc Chorwacji, bo wiadomo, że w Chorwacji zapewne było 3/4 Twojego miasta, osiedla, wioski czy sioła co się objawia m.in. tym że na takich wyspach jak Korcula zobaczymy w wakacje więcej polskich rejestracji niż jakichkolwiek innych wliczając w jakiekolwiek inne także chorwackie). A że autostop to wiadomo - każdy lubi się polansować zagranicznym autostopem.
Potem Gruzja w 2010. Jeżeli żaden z Waszych znajomych nie był w Gruzji, no to bez żartów, ale ja Wam po prostu nie uwierzę. Tu znów Polaków więcej niż jakichkolwiek innych turystów. Na domiar złego tanie loty do tego kraju zaczynają kwitnąć, i to nie tylko u naszego narodowego zdziercy LOTu, teraz także tańszym WizzAirem można będzie polecieć do Sakartwelo startując z Kijowa a lądując w Kutaisi w obie strony za stówkę (zobacz tu). Jak się domyślacie oczywiście uważam ten nius za całkowicie tragiczny: teraz to już nie tylko Polaków będzie więcej niż innych turystów, ba, będzie ich więcej niż samych Gruzinów! Każdy usłyszał, że Gruzini to tacy gościnni są i Polaków lubią, tutaj bilety za stówkę, no to szast prast i lecimy, nie!? Turystyka niestety zabija gościnność i coś czuję, że za parę lat już nie będę dostawał w Gruzji darmowych obiadów od co trzeciego kierowcy ;-).
Jaki stąd wniosek (oczywiście oprócz tego, że jestem hipsterem)? Ależ już Wam mówię. Otóż, jeśli nie wiedzie gdzie jedziecie za rok na wakacje, to ja Wam przepowiadam, że jedziecie do Iranu. Dlaczego? Ponieważ ja tam byłem w zeszłym roku. I jestem hipsterem. No sorry, wiem, będzie gorąco, będzie ramadan, ale nie ma zmiłuj: tak już wyszło. Idąc dalej, jeśli przypadkowo Czytelniku drogi jesteś właścicielem linii lotniczych i zastanawiasz się jakim połączeniem możesz całkowicie zbić konkurencję z przysłowiowego pantałyku i zarobić krocie, powiadam Ci: rejs Warszawa-Teheran zrobi z Ciebie miliardera.
Wiecie co, jak już tak się stało, że jestem tym hipsterem, to możemy się tak umówić, że np. jak gdzieś tam głęboko głęboko macie zaszyte takie marzenie, żeby np. pojechać do Magadanu albo przejechać rowerem Amerykę Południową, to dajcie znać, ja tam pojadę, a za dwa lata tani rejs w tamte okolice macie jak w banku!
Pewnie zastanawiacie się jak się czuje hipster. Cóż, wielka to odpowiedzialność dzierżyć na autostopowej mej zawodowej tabliczce losy wakacyjne milionów Polaków! Ale cóż, hipsterstwo to i odpowiedzialność, rzec mogę jeno: nie chcem, ale muszem!
(tu należy dodać, że branie tego wszystkiego na poważnie grozi co najmniej przemęczeniem)
Dlaczego. No jak to dlaczego: przejechałem w 2009 roku stopem całe Bałkany, i co? I założę się, że w ostatnich dwóch latach przynajmniej pięciu Waszych znajomych zrobiło to samo (jeśli nie Wy osobiście, oczywiście nawet nie licząc Chorwacji, bo wiadomo, że w Chorwacji zapewne było 3/4 Twojego miasta, osiedla, wioski czy sioła co się objawia m.in. tym że na takich wyspach jak Korcula zobaczymy w wakacje więcej polskich rejestracji niż jakichkolwiek innych wliczając w jakiekolwiek inne także chorwackie). A że autostop to wiadomo - każdy lubi się polansować zagranicznym autostopem.
Hipster w akcji - nie ma lipy! |
Jaki stąd wniosek (oczywiście oprócz tego, że jestem hipsterem)? Ależ już Wam mówię. Otóż, jeśli nie wiedzie gdzie jedziecie za rok na wakacje, to ja Wam przepowiadam, że jedziecie do Iranu. Dlaczego? Ponieważ ja tam byłem w zeszłym roku. I jestem hipsterem. No sorry, wiem, będzie gorąco, będzie ramadan, ale nie ma zmiłuj: tak już wyszło. Idąc dalej, jeśli przypadkowo Czytelniku drogi jesteś właścicielem linii lotniczych i zastanawiasz się jakim połączeniem możesz całkowicie zbić konkurencję z przysłowiowego pantałyku i zarobić krocie, powiadam Ci: rejs Warszawa-Teheran zrobi z Ciebie miliardera.
Wiecie co, jak już tak się stało, że jestem tym hipsterem, to możemy się tak umówić, że np. jak gdzieś tam głęboko głęboko macie zaszyte takie marzenie, żeby np. pojechać do Magadanu albo przejechać rowerem Amerykę Południową, to dajcie znać, ja tam pojadę, a za dwa lata tani rejs w tamte okolice macie jak w banku!
Pewnie zastanawiacie się jak się czuje hipster. Cóż, wielka to odpowiedzialność dzierżyć na autostopowej mej zawodowej tabliczce losy wakacyjne milionów Polaków! Ale cóż, hipsterstwo to i odpowiedzialność, rzec mogę jeno: nie chcem, ale muszem!
(tu należy dodać, że branie tego wszystkiego na poważnie grozi co najmniej przemęczeniem)
Szalony hipsterze, ja zamawiam Ameryke Pld.
OdpowiedzUsuńŻaden z Ciebie prekursor. Po prostu siedzi Ci w głowie dokładnie to samo co wszystkim. Jesteś mainstreamowy i tyle ;)
OdpowiedzUsuńkulega chyba nie doczytał małym druczkiem ; )
UsuńWłaśnie dlatego tak piszę, bo doczytałem. To żart był ;)
OdpowiedzUsuńTo ja zamawiam tanią podróż do Hameryki - potrzebuję się tam dostać w przyszłym roku :P
OdpowiedzUsuńHipsterstwem jest spedzac wakacje w Polsce!
OdpowiedzUsuńNie lubię tego typu gadania. Bo w takim razie, po co w ogóle opisujesz swoje podróze, mówisz o gościnności Gruzinów, chwalisz sobie Iran, itp? Ja wiem, że to wszystko w cudzysłowiu jest; ale bez jaj, żyjemy w świecie globalizacji, śmieszne jest, kiedy mówi się o Gruzji jak o "odkryciu", o czymś, co się pierwszy raz spotyka, albo pierwszy raz robi. Choć faktycznie, tego rodzaju boom jest irytujący, nie można go demonizować. Bo w takim zrazie powinno się demonizować wszystkich tych podróżnikow, co to autostopem odkrywają świat, opisują go, chwalą, a potem chcieliby dla samych siebie to wszystko zatrzymać, zarezerwować, nie pozwolić innym poczuć się PODOBNIE, bo przecież nie tak samo.
nie no panie, trafiłeś pan w dziesiątkę, jasne że hipsterstwem są wakacje w Polsce, zwłaszcza zaś w Gorajcu, co jako prawdziwy hipster mam zamiar uczynić:
OdpowiedzUsuńhttp://fizyk-w-podrozy.blogspot.ch/2012/05/wakacje-2012-gory-chiny-i-jeszcze.html
; )
IZI, po prostu całkiem niedawno poznałem słowo hipster i bardzo mnie ono rozbawiło, a dodatku dowiedziałem się o tej ofercie lotów do Gruzji, reszta to trochę w sumie faktów, a trochę tonu tyleż poważnego, co zalinkowany HARDKOROWY KOKSU (ten to dopiero jest hipsterem ; ) )
aach, hipsterem największym jest ten który nie wie, że nim jest!:)
OdpowiedzUsuńchodzi o to, że doskonale rozumiem te rozterki. Podswiadomośc po takiej podrozy stopem każe myśleć, że zrobiło się coś niewiarygodnego, nie do powtórzenia (A jakże!) i że ludzie powinni to podziwiać. Mówię - podświadomość. Bo faktycznie - turystyka niszczy gościnność, widać to chociażby w Batumi czy pod Kazbekiem... gdzie notabene spotkaliśmy też autostopowiczów z Polski ;] niemniej - to za każdym razem inna podróż jest. wieeki można byłoby o tym rozprawiać, może kiedyś przy piwie a nie tak internetowo, bo to juz mainstream jest, a tu o hipsterstwo trzeba dbac;)
Mniej więcej.
OdpowiedzUsuńChociaż w sumie trochę mniej niż więcej: z tą podświadomością to sprawa pewnie jednak dość indywidualna i ciężko to ocenić, natomiast zupełnie świadomie mogę stwierdzić, że szukając miejsca na wakacje szukam takiego, które jest nieznane po to, by nie spotykać tam turystów, tylko mieszkańców. Dlatego, wracając do bycia hipsterem spędzającym wakacje w Polsce, z polskich gór kilkakrotnie więcej czasu spędziłem w Beskidzie Niskim niż w Tatrach, choć do tych ostatnich mam z Krakowa znacznie łatwiejszy dojazd, które są atrakcyjne, wysokie itd. W Tatrach bywam w listopadzie tudzież inną zimą, kiedy nie ma kolejek na Giewont ; ). A z drugiej strony wyjazd w Beskid Niski nie jest jakimś mega szpanem i wyczynem do podziwiania.
Nie przeczę oczywiście, że nie istnieje w podróżnikach chęć sławy i podziwu, bo na pewno istnieje. Inaczej nie zakładali by swoich idiotycznych blogów, fanpejdżów na fejsie i obwoływali się hipsterami, wiadomo ; )
A wracając do Gruzji: no cóż, czy to kogoś uraziło czy nie, że napisałem że trochę mi szkoda, że teraz masa ludzi tam pojedzie, to zapewne stanie się faktem, że gościnność, ta powierzchowna typu stawianie obiadów autostopowiczom, trochę ucichnie (no bo iluż autostopowiczom można postawić obiad!). Mam jednak nadzieję i wiarę, że serca Gruzinów dalej pozostaną otwarte i radosne w stosunku do podróżujących.
Bo z drugiej strony to nie jest jakieś tam bardzo oczywiste, że ja tu marudzę, a Gruzini się cieszą. Po pierwsze sam spotkałem takich, którzy się nie cieszą, mówią że paradoksalnie to blokuje gospodarkę, bo widząc turystyczny boom (w pewnej małej gruzińskiej skali, ale jednak boom) władza skupia się na infrastrukturze turystycznej zaniedbując rozwój kraju, co na dłuższą metę nie jest korzystne. Po drugie mieszkając w Krakowie zdaję sobie sprawę, że nawał turystów to dla statystycznego mieszkańca przeciętna przyjemność ; )
Czy więc moje marudzenie stoi w sprzeczności z faktem, że piszę i zachwalam Gruzję czy Iran? Hmm... Jakbym na prawdę wierzył, że jestem hipsterem i trendsetterem to rozsądne byłoby nie pisać o tym jak fajnie jest w Iranie, żeby nie setować trendu że tak powiem brzydko. Może lepiej z pozycji negatywnej wyjść na pozytywną i powiedzieć po co w ogóle piszę: żeby nie zapomnieć, żeby zaszpanować, wiadomo, ale największą frajdę sprawia mi pisanie o rzeczach mało znanych, np. o tym, że Iran nie jest krajem religijnych fundamentalistów, albo o tym, że na Mazurach we wrześniu jest zupełnie inaczej niż w lipcu. Pisać o rzeczach, o których ludzie zazwyczaj nie wiedzą, rozwiewać błędne stereotypy itp.
dodam tylko, że kiedy samemu rozwieje się te stereotypy, po ich rozwianiu - prawda jest tak oczywista, że zapomina się o ich rozwiewaniu innym. Zresztą, może każdy musi przekonać się sam? Bo faktycznie, ja już zapomniałem, ile stereotypów znika po takich podróżach...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dalszych udanych podróży dużych i małych;)
A mnie zrobiło się strasznie smutno, jak już wiem, że za kilka miesięcy Gruzja będzie... dostępna. Teraz dla mnie była idealna. I miałam coś z przekonania, że jest taka autostopowa, gościnna, zielona, daleka i moja. A teraz stała się dostępna. Za rok, czy dwa, pewnie stanie się 'typowa'. Tylko nie to...;(
OdpowiedzUsuńNie lamentujecie, ludziska. Lada momement znów tam Ruscy wejdą (czego absolutnie Gruzinom nie życzę)i skończy się najazd turystów.
OdpowiedzUsuńNie chce się chwalić, ale ja Bałkany stopem to w 2000 r."zrobiłam":) Pozdrawiam. M
OdpowiedzUsuń