Ekwipunek rowerowy i o co tu chodzi
A już napiszę od razu, bo potem zapomnę. Trafiłem dzisiaj na stronę, na której pewne polskie małżeństwo wylistowało cały swój ekwipunek na wyprawę rowerową: http://www.nakrancach.pl/ekwipunek/
Nie wchodząc w szczegóły: jest tego tyle, że wystarczyłoby na zaopatrzenie dwóch sklepów odzieżowych i trzech turystycznych. Nie wiem ile to wszystko waży (i kosztuje), ale pewnie cholernie dużo - w końcu mają ze sobą także rowerową przyczepkę. W trasie są 14 miesięcy.
W Chinach natomiast spotkałem Francuza o imieniu Soleil. Jest w trasie ponad 5 lat. Obręcze w kołach ma wzmacniane, ale cienka rama ma pewnie z 25 wiosen. Na kierownicy wiezie 20-litrowy plecaczek, w którym trzyma śpiwór, namiot, klapki i kurtkę. Ma na sobie koszulkę koszykarską i szmaciane spodenki. Z tyłu wiezie gitarę. I hektolitry świętego spokoju. Rowerem przejechał całą Afrykę, Europę i pół Azji. Jak spotyka takich PRAWDZIWYCH PODRÓŻNIKÓW wystrojonych w markowe ciuchy - patrzą na niego z góry. Nie ma z nimi o czym gadać. Oni są PRAWDZIWYMI cyklistami, więc MUSZĄ zdobyć Karakorum Highway, MUSZĄ przejechać jedwabny szlak i pamirską drogę. A on, spotykając ich koło Sara Mogul czy Sari Tasz, pyta: "A co to jest ten Pamir?", śmieje i jedzie dalej. Wspaniały człowiek, jeszcze o nim napiszę.
Nie wchodząc w szczegóły: jest tego tyle, że wystarczyłoby na zaopatrzenie dwóch sklepów odzieżowych i trzech turystycznych. Nie wiem ile to wszystko waży (i kosztuje), ale pewnie cholernie dużo - w końcu mają ze sobą także rowerową przyczepkę. W trasie są 14 miesięcy.
W Chinach natomiast spotkałem Francuza o imieniu Soleil. Jest w trasie ponad 5 lat. Obręcze w kołach ma wzmacniane, ale cienka rama ma pewnie z 25 wiosen. Na kierownicy wiezie 20-litrowy plecaczek, w którym trzyma śpiwór, namiot, klapki i kurtkę. Ma na sobie koszulkę koszykarską i szmaciane spodenki. Z tyłu wiezie gitarę. I hektolitry świętego spokoju. Rowerem przejechał całą Afrykę, Europę i pół Azji. Jak spotyka takich PRAWDZIWYCH PODRÓŻNIKÓW wystrojonych w markowe ciuchy - patrzą na niego z góry. Nie ma z nimi o czym gadać. Oni są PRAWDZIWYMI cyklistami, więc MUSZĄ zdobyć Karakorum Highway, MUSZĄ przejechać jedwabny szlak i pamirską drogę. A on, spotykając ich koło Sara Mogul czy Sari Tasz, pyta: "A co to jest ten Pamir?", śmieje i jedzie dalej. Wspaniały człowiek, jeszcze o nim napiszę.
Lubię takich PRAWDZIWYCH rowerzystów ;)
OdpowiedzUsuńHahaha, rzeczywiście przeglądając tę listę aż kręci się w głowie: spodnie, spodnie, spodnie, spodnie, spodnie, spodenki.
OdpowiedzUsuńZ ciekawości taka szybka kalkulacja: kurtki "Matusza" =880euro.
A ten francuz serio nie miał klucza gwiazdkowego do wolnobiegu, sześciu zapasowych szprych ani minikombinerek z możliwością cięcia linek?? No i obowiązkowo KASKU!
OdpowiedzUsuńZ jeszcze innej listy...
Nie. Ale przypomniało mi się, że miał jeszcze latarkę. I pół karimaty.
UsuńZ nudów przy ciekłych kryształach przejrzałem zalinkowaną przez Ciebie listę.
UsuńObok wielu niepotrzebnych bzdetów moim faworytem jest MAŁA CHROPOWATA GĄBKA DO MYCIA GARNKÓW ^^
Jak dla mnie to wymiata: ->Deska do krojenia MSR Alpine Deluxe. No jak na takim cudzie pokroisz cebulę...albo nawet sama się kroi.
OdpowiedzUsuńAle nie kumam po co im po 4 kurtki i 5 par spodni
Ale akurat jakieś rowerowe pierdoły w stylu małe kombinerki czy kilka szprych mogą się przydać. Kombinerkami można zrobić prawie wszystko
Nie mam pojęcia jak Ty podróżujesz bez wkładu jedwabnego do śpiwora szytego na miarę przez babcię Helenkę!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, D.
Czepiacie się trochę. Każdy może robić, co mu się podoba. Chcesz jeździć bez super kosztownego i niepotrzebnego ekwipunku - proszę bardzo. Jak ktoś chce wozić ze sobą 7 kurtek na każdy dzień tygodnia to też mu wolno. Żyj i daj żyć innym, nie?
OdpowiedzUsuńTak, ale trzeba podkreślić, że te 7 kurtek nie jest niezbędne do cieszenia się podróżą. Że można prościej. Tezą posta jest chyba wręcz przeszkadzanie zbędnego ekwipunku.
Usuń"Ale kłopot polega na tym aby pogodzić samowystarczalność z lekkością, tego trzeba uczyć się bardzo długo! To jest nieodzowne, ponieważ tylko przy lekkim plecaku dusza może upuścić ciało i fruwać nad nim w wietrze i w radości, która jest sensem dalekich, lekkich podróży." Miloslav Nevrlý
"Żyj i daj żyć innym, nie?" - ależ niech sobie żyją, niech dźwigają ile tam lubią, ja się tylko chciałem z nich pośmiać - ta strona ma czasem charakter "kabaretowy" : )
UsuńWczoraj przeczytałam o liście "niezbędnych rzeczy" i cały dzisiejszy dzień chodziło mi to po głowie. Bo tutaj dochodzi się do pytania kto jest turystą, a kto podróżnikiem. Dla mnie zalinkowani przez Ciebie państwo są kolejnymi gadżeciarzami, którym wydaje się, że turbo-kurtka i hiper-majtki sprawią, że nie będą odwiedzać, ale eksplorować! To taki typ, który podjeżdża na drogim rowerze do wioski masajskiej, cyka fotę i potem opowiada, że "doświadczył i poczuł".
OdpowiedzUsuńInną oczywiście sprawą jest, kiedy turbociuchy nie są fanaberią, ale znacznym ułatwieniem w podróży. Trzeba po prostu patrzeć trzeźwo.
Smieszne jest troche to co piszecie z pozycji osoby siedzacej przed komputerem. Musisce tez zauwazyc ze to co opisane jest jako kurtka najczesciej jest bluza, itd... Do tego dochhodza temperatury zmieniajace sie w srednio raz w miesiacu od -20 do plus 30. Przykre to...
OdpowiedzUsuńAutorowi strony zyczymy powodzenia.
Do dorota - twoj komentarz rozbawil nas najbardziej :) Sprobuj spac w spiworze puchowym przez rok bez wkladu z bawelny lub innego materialu. Zrozumiesz...
Aga i Mateusz www.nakrancach.pl
DObra dobra, mnie się możecie czepiać, ale ciocię Dorotkę zostawcie w spokoju!
UsuńOj no nie grajcie tu mniej lub bardziej urażonych. Są różne style podróżowania, ot co. Człowiek, którego opisuję w tym tekście jest jak najbardziej autentyczny, nie jest mu zimno i jest bardzo szczęśliwy z tym, jak jeździ - więc wg mnie nie ma czego się doczepić. Poziom wygody na poziomie połówki zmierzwionej karimaty mu wystarcza, i to bardzo ciekawe. Jak komuś nie wystarcza, to mniej ciekawe, ale dalej ok ; )
OdpowiedzUsuń