Białoruś, właściwie jak to się zaczyna?
Właściwie jak to jest, gdy się wjeżdża na Białoruś? Więc najpierw jest pociąg i Brześć. I pierwsze co w tym Brześciu, to dziwisz się, że ON, czyli Lenin, że on rzeczywiście tam stoi. Z lewej strony rzeki ludzie biegają do tesco, prowadzą prywatny biznes i czasem niektórzy zaczytują się w Korwinie, a na prawym brzegu - Włodzimierz Ilicz. Jak gdyby nigdy nic, zupełnie jakby nic się nie zmieniło od jakichś stu lat.
Najpierw jednak przejeżdżasz przez Polskę, kraj stereotypu. Więc straszą cię po drodze, chociaż mieszkają nad Bugiem, ale po lewej stronie, a więc straszą cię, że ci po prawej, chociaż na wioskach po lewej i po prawej ciągną tak samo te samogłoski i piją tyle samo wódki, to jednak ci z lewej źle mówią o tych po prawej. Że pobiją, okradną, porwą. A ci po prawej? Mają nawet ulicę Mickiewicza, to chyba nie są tacy źli.
Idziesz do kibla. Dajmy na to: na dworcu w Brześciu. 700 rubli. Odliczasz: jedna, dwie, trzy, cztery, pięć, sześć, siedem setek. Cały stos banknotów za jeden prosty sik. To prowokuje jakieś zupełnie filozoficzne rozważania: dałem 700? Za sikanie? I tyle papieru, pomyśl, 7 długich, prostokątnych banknotów z obrazkiem narodowego teatru. Ale może być ich więcej: można teatr zamienić na dwie brzeskie twierdze, a każdą twierdzę na 5 bibliotek narodowych. Pisuar za 70 bibliotek. 14 twierdz za kabinkę. Mnogość nominałów, sterty banknotów. Państwo milionerów. Nawet cyganka siedzi z pokaźnym naręczem waluty.
Po prawej stronie rzeki pracują. Praca wre. Remonty uniemożliwiają spokojne przejście po miastach. Metry betonu, litry tynku. Dworce z bardzo porządnych przepoczwarzają się w bardziej porządne i jeszcze czystsze niż były. Ale pracują przecież nie tylko po prawej stronie rzeki. Pracują na całym świecie, a jednak to po prawej stronie rzeki dworce są czyste, a na ścianach nie ma graffiti. Porządek po prawej stronie rzeki budują jednak także kobiety. Ich pracę się szanuje. W ogóle jest dużo szacunku. I spokoju.
Oglądasz. Widzisz, w tym szarobetonowym świecie jest też miejsce na miłość (odpowiednio szarą i betonową) i wszystkie mody jakie zna współczesny świat. Sasza i Ola i wielu innych wieszają te swoje kłódki na moście przez fosę w twierdzy Brześć. Twierdzy-bohater w mieście-bohater. Twierdzy-z-cegły w mieście-z-betonu. Zaraz pojedziesz dalej. Pada deszcz i wszyscy kryją się pod wielkim monumentem sowieckiego żołnierza. Jest tam też starszy mężczyzna z rowerem. Pytasz go, czy możesz zrobić zdjęcie, a on uśmiecha się wstydliwie i odmawia.
Szanowny Panie
OdpowiedzUsuńCieszy mnie, że stara się Pan bez uprzedzeń podchodzić do Białorusi. Mało kto ma dość odwagi, by nie poddać się zmasowanej antybiałoruskiej propagandzie, z którą mamy u nas w Polsce do czynienia. Ci ludzie, którzy ostrzegali Pana przed Białorusią, nie kłamali. Im po prostu brak odwagi, by samodzielnie myśleć, więc myślą tak, jak każą myśleć media.
Mimo jednak, że chciał Pan zachować obiektywizm, to w jednej drobnej sprawie nie udało się Panu. Chodzi o banknoty.
Nie wiem kiedy był Pan na Białorusi, ale dziś banknotów 10 i 20 rubli nie ma już w obiegu. Najmniejszy banknot w obiegu to 50 rubli. Przy obecnym kursie złotego to mniej więcej 2 grosze. Tymczasem my mamy wciąż w obiegu monety jednogroszowe (odpowiednik wycofanych 20 rubli).
NBP szykuje się do wycofania monet 1 gr i 2 gr, bo koszt wybicia monety jednogroszowej to 5 gr, a dwugroszówki jeszcze ciut więcej. Możliwości wymiany mosiężnych monet na dużo tańsze aluminiowe jakoś NBP nie dostrzega. Tymczasem Białoruś ma je jeszcze tańsze, bo papierowe. Jeśli się Pan uprze to na Białorusi może Pan zapłacić za "jeden prosty sik" co najwyżej czternastoma banknotami po 50 rubli. Wydrukowanie tych 700 rubli (14x50) kosztowało dużo mniej, niż niż 700 rubli. Tymczasem ja mogę w moim rodzinnym Opolu zapłacić za "jeden prosty sik" dwustoma monetami jednogroszowymi, których wybicie kosztowało około 5 zł. Na pocieszenie dają mi paragon fiskalny, z którego wiem, że 37 groszy od mojego "jednego prostego sika" poszło do budżetu państwa jako VAT. Paragon fiskalny ma rozmiar mniej więcej banknotu 50 rubli a koszt druku paragonu jest chyba wyższy niż koszt druku banknotu 50 rubli.
Odnoszę wrażenie, że w sprawie "jednego prostego sika" w Polsce jest dużo absurdalniej niż na Białorusi.
O Białorusi staram się pisać na przekór obowiązującej u nas linii propagandy. Moje teksty o Białorusi znajdzie Pan pod adresem:
www.prawica.net/Badura
Pozdrawiam serdecznie
Piotr Badura
Heh, dziękuję za te skrupulatne wyliczenia kosztu sikania ; ).
OdpowiedzUsuńNiemniej jednak 10 rublówki są jeszcze w obiegu, może prawnie wycofane, ale w praktyce można je spotkać - płaciłem nimi i wydawano mi je jeszcze w lipcu.
Co do porównania do naszych groszy - bardziej chodziło mi o pewien efekt psychologiczny, czy po prostu wrażenie: a dużo większe, poważne wrażenie robi dziesięciorublówka, niż nasz grosik. Dla mnie, zupełnie osobiście, osoby przyzwyczajonej do groszy, zabawnie się płaci za toaletę stosem "poważnych" banknotów. Ale i tak największe wrażenie robią stosiki banknotów w rękach żebraków: niby wiadomo, że te banknoty nic nie warte, ale wrażenie pozostaje - no kupa pieniędzy! : )
Sprawdziłem. Istotnie są jeszcze w obiegu i będą do końca lutego. Potem jeszcze przez jakiś czas będzie je można zamienić w bankach na większe nominały.
UsuńPozdrawiam
Piotr Badura
A gdzie można znaleźć pozostałe zdjęcia z Białorusi - tzn. te które pokazywane były na Folkowisku 2013?
OdpowiedzUsuńMarcin
Białoruś wschodnia zimą: https://picasaweb.google.com/112016533624265195791/WschodniaBiaOrusZima?authuser=0&feat=directlink
OdpowiedzUsuńBiałoruś zachodnia latem: https://picasaweb.google.com/112016533624265195791/BiaOrusZachodnia?authuser=0&feat=directlink
Dużo innych zdjęć: https://picasaweb.google.com/w.ganczarek
A tak swoją drogą to dziękuję za uwagę: straszny się bałagan na tej stronie zrobił i nic nie idzie znaleźć... Już niedługo to posprzątam, już niedługo : D
dziękuje za linki
OdpowiedzUsuńMarcin