Nie dla wszystkich starczy miejsca
czyli rozmowa z Marcinem Piotrowskim, krakowskim aktywistą rowerowym
Wojtek Ganczarek: Jesteś rowerem
czy człowiekiem?
Marcin Piotrowski: Według testu
wychodzi, że rowerem.
Istnieje jakiś konflikt gatunkowy
między rowerami i ludźmi?
Ja nie widzę konfliktu gatunków, taki
konflikt jest w mediach.
Podobnie konflikt rower-samochód?
Ale wiesz, niektórzy są z wielu
gatunków jednocześnie [śmiech].
Są takie
jednostkowe głosy, bo ktoś kogoś potrącił rowerem i zaraz
wszyscy rowerzyści to wandale i potrącają. Ale w każdej grupie
jest jakiś odsetek ludzi, którzy nie przestrzegają ogólnie
przyjętych norm. Zresztą, działalność stowarzyszenia – oprócz
propozycji zmian w prawie czy infrastrukturze - to także edukowanie
rowerzystów, jak powinni poruszać się po mieście, bo nie jest z
tym w Polsce najlepiej.
Nie ma więc konfliktu. To właściwie
po co piszesz bloga?
Chciałem wypełnić lukę po
zniknięciu krakowskiego Cycle Chic*, jednak Wolny Rower nie jest
całkiem w tym stylu... ale trochę tam się cyclechicujemy.
Mówicie mniej więcej o tym, że na
rowerze nie trzeba jeździć w plastikowych kalesonach.
Tak, bo okazuje się, że ludzie
pojmują rower przez plastikowe kalesony. Nie jest to jedyny powód,
dla którego ludzie nie jeżdżą na rowerach, ale jeden z wielu.
Więc nie w kalesonach.
Dużo osób nie zdaje sobie sprawy, że
na rowerze można jeździć np. w szpilkach. W ogóle większość
sądzi, że na rowerze jeździ się tylko wtedy, gdy się nie ma
pieniędzy na kupno samochodu. Ale to się zmienia: zwiększa się
liczba ludzi, którzy jeżdżą rowerami do szkoły, pracy, na
zakupy, na kawę, do teatru - także zimą.
Mówicie jednak, że krakowska
infrastruktura nie bardzo zachęca do rowerowania. Można wręcz
powiedzieć, że hasło Kraków Miastem Rowerów jest bardziej
życzeniowe, niż rzeczywiste.
Udało
się wypracować kilka pozytywnych zmian, np. wprowadzanie
kontrapasów, jednak hasło KMR już od 20 lat pozostaje
bardzo życzeniowe. I także od 20 lat odbywają się w Krakowie Masy
Krytyczne. Oczywiście nie bez przerwy i nie tak regularnie jak w
ostatnich latach, ale pierwsze happeningi i manifestacje rowerowe
organizowano w Krakowie już na początku lat 90'.
O co w ogóle chodzi w masie?
Niektórzy narzekają, że to niepotrzebne blokowanie ruchu..
W masie przede wszystkim chodzi o to,
żeby pokazać, że rowerzyści licznie występują w mieście i chcą
w ten sposób zamanifestować swoją obecność przed władzami,
które często zapominają o tym, że rowerzyści rzeczywiście
istnieją. Ale faktycznie, dużo ludzi postrzega masy w taki sposób,
że to ci rowerzyści na złość całemu narodowi robią.
Bo może to jest trochę na siłę?
Może ludzie po prostu wolą samochód?
Ale to nie jest tak, że my chcemy
wszystkich przesadzić na rower, że chcemy komuś zabronić jeździć
samochodem. Chodzi o to, żeby tego
samochodu nie nadużywać, bo po prostu nie ma miejsca na to, żeby
wszyscy nim jeździli. Jeśli każdy by chciał jeździć w mieście
samochodem, to nie dałoby się w takim mieście żyć, nie byłoby
gdzie.
A jaki jest Twój ulubiony rower,
albo... Ile właściwie masz rowerów?
Ooo... ile mam
rowerów? [dłuższa chwila zastanowienia] Dwa tylko!
No to słabo, ja też mam dwa.
Myślałem, że masz z osiem...
Ale mam jeszcze
przyczepkę rowerową dla Gabriela [Marcin przez całą rozmowę
chodzi z kilkumiesięcznym synkiem na ręku], a mama Gabriela ma trzy
rowery, więc jest lepsza. W sumie mamy pięć rowerów i przyczepkę!
I, zdradzę ci, kupiliśmy kolejny. I to jest rower towarowy -
pierwszy trójkołowy rower cargo w Krakowie! Można nim przewieźć
mebel, albo zawieźć dzieciaka do Tyńca, żeby mu się nie nudziło
w przyczepce. A tak naprawdę: kupiliśmy kawałek roweru, na
zasadzie spółdzielni. Taki pionierski projekt teraz przeprowadzamy.
Trójkołowy rower cargo z Kaszgaru, Chiny... Ale chyba nie o taki Marcinowi chodzi, bardziej o coś takiego |
Marcin
Piotrowski jest doktorantem fizyki na Uniwersytecie
Jagiellońskim. Należy do ruchu Kraków Miastem Rowerów,
działającego w różnych formach od około 20 lat (zarejestrowane
jako stowarzyszenie w kwietniu 2012), w ramach którego organizuje
m.in. krakowskie Masy Krytyczne, czyli comiesięczne wspólne
przejazdy przez miasto setek rowerzystów. Jest pomysłodawcą i
współautorem bloga wolnyrower.com.pl .
*blogi Cycle Chic
to typ blogów związanych z konkretnymi miastami (np. CopenhagenCycle Chic), prezentujących głównie fotografie gustownie ubranych
rowerzystów
Świetnie napisane i proszę o więcej takich artykułów.
OdpowiedzUsuń