Białoruś praktycznie
Po prawie dwóch tygodniach wróciłem zza Buga. Nie byłem tam po raz pierwszy, ale zanim zacznę opowiadać o tym jak się smaży draniki, pokazywać gdzie został napisany największy hit białoruskiej muzyki propagandowej, rozwodzić się nad wyższością ichniejszej kolei nad naszą i autostopowaniem, rozpocznę od pewnych informacji praktycznych dotyczących cen i transportu.
O wizie i rejestracji już dość obszernie pisałem. Z tegorocznych rewelacji dodam tylko, że znów wykonałem wizę poprzez biuro Aina Travel oraz, że osoba, na którą się rejestrujemy w OVIRze nie musi być bynajmniej tożsama z tą, którą wpisaliśmy we wniosku wizowym. Zarejestrowałem się w Połocku, mimo że we wniosku wizowym miałem osobę z Mińska. Planując rejestrację na ostatni z pięciu ustawowych dni pamiętajcie, że OVIRy bywają otwarte o zaskakujących porach w różne dni (raz wcześnie rano, raz późno wieczorem), informacje na ich stronach nie zawsze są aktualne, więc zawsze warto dzień wcześniej zadzwonić.
Transport
Pociągi, autobusy, autostop. To pierwsze jest bardzo tanie, to drugie tanie nie jest, jeździ bardzo rzadko i jest cholernie zapchane. To trzecie działa całkiem dobrze.
Tak naprawdę, to słuszniej będzie powiedzieć, że pociągi są wręcz skandalicznie tanie. Zobaczcie na przykładowe ceny biletów (przeliczone z grubsza na złotówki, dane z lutego 2013, bilety normalne, studenckich brak):
Na wszystkie pociągi, które nie są najtańsze (regionalne ekonom-klasa) obowiązują numery miejsc. Podobnie jest w większości autobusów (nawet takich, co jadą 20km). W autobusach limit miejsc nie jest specjalnie przestrzegany, ale na pociągi biletów może zabraknąć (co mi się jednak nigdy nie zdarzyło... także dlatego, że głównie jednak jeździłem regionalnymi ekonom-klasa).
Ceny żywności
W sklepach jest drogo. Żeby kupić rozsądnej jakości kiełbasę trzeba zapłacić z grubsza dwa razy więcej niż u nas. Sery są również droższe, choć już nie ta bardzo. Warzywa i owoce - w dużej mierze podobnie, zwłaszcza takie rzeczy jak pomarańcze czy mandarynki. Nieco lepiej jest z rodzimą produkcją słodyczy: chałwę (kawałek bobrujskiej za 1zł) czy zefirki kupimy dość tanio. Z drugiej strony obiad w stołówce czy barze można zjeść już za jakieś 6zł. Zdarzyło mi się wypić niczego-sobie espresso za jakieś 2zł!
To ile to wszystko właściwie kosztuje?
Na całość, czyli 12-dniową podróż, wydałem:
O wizie i rejestracji już dość obszernie pisałem. Z tegorocznych rewelacji dodam tylko, że znów wykonałem wizę poprzez biuro Aina Travel oraz, że osoba, na którą się rejestrujemy w OVIRze nie musi być bynajmniej tożsama z tą, którą wpisaliśmy we wniosku wizowym. Zarejestrowałem się w Połocku, mimo że we wniosku wizowym miałem osobę z Mińska. Planując rejestrację na ostatni z pięciu ustawowych dni pamiętajcie, że OVIRy bywają otwarte o zaskakujących porach w różne dni (raz wcześnie rano, raz późno wieczorem), informacje na ich stronach nie zawsze są aktualne, więc zawsze warto dzień wcześniej zadzwonić.
Transport
Pociągi, autobusy, autostop. To pierwsze jest bardzo tanie, to drugie tanie nie jest, jeździ bardzo rzadko i jest cholernie zapchane. To trzecie działa całkiem dobrze.
Tak naprawdę, to słuszniej będzie powiedzieć, że pociągi są wręcz skandalicznie tanie. Zobaczcie na przykładowe ceny biletów (przeliczone z grubsza na złotówki, dane z lutego 2013, bilety normalne, studenckich brak):
- Minsk-Gorodzieja (100km) 3zł
- Oktjabrskij-Minsk (213km) 6zł
- Baranowicze-Minsk (141km) 4zł
- Minsk-Połock (276km) 8zł
- Brześć-Baranowicze (206km) 6zł
Na wszystkie pociągi, które nie są najtańsze (regionalne ekonom-klasa) obowiązują numery miejsc. Podobnie jest w większości autobusów (nawet takich, co jadą 20km). W autobusach limit miejsc nie jest specjalnie przestrzegany, ale na pociągi biletów może zabraknąć (co mi się jednak nigdy nie zdarzyło... także dlatego, że głównie jednak jeździłem regionalnymi ekonom-klasa).
Ceny żywności
W sklepach jest drogo. Żeby kupić rozsądnej jakości kiełbasę trzeba zapłacić z grubsza dwa razy więcej niż u nas. Sery są również droższe, choć już nie ta bardzo. Warzywa i owoce - w dużej mierze podobnie, zwłaszcza takie rzeczy jak pomarańcze czy mandarynki. Nieco lepiej jest z rodzimą produkcją słodyczy: chałwę (kawałek bobrujskiej za 1zł) czy zefirki kupimy dość tanio. Z drugiej strony obiad w stołówce czy barze można zjeść już za jakieś 6zł. Zdarzyło mi się wypić niczego-sobie espresso za jakieś 2zł!
To ile to wszystko właściwie kosztuje?
Na całość, czyli 12-dniową podróż, wydałem:
- dwa razy 37zł za pociągi Kraków-Terespol i powrót
- dwa razy 13zł za pociągi transgraniczne Terespol-Brześć
- jakieś 300zł na miejscu, w tym m.in. ubezpieczenie (~20zł), opłata za rejestrację (~20zł), karta SIM (6zł), bilet na koncert w Witebsku (12zł) czy teatr w Mińsku (9zł)
różnica w cenach jeśli chodzi o pociągi jest powalająca:)szkoda że u nas za 100 km płaci się grubą kasę a nie 3 zł.
OdpowiedzUsuńNo, ale dzięki temu nasza kolej jest nieco mniej nierentowna niż ich.
OdpowiedzUsuńTak czy tak: warto z tego udogodnienia korzystać.
Dla porównania w Japonii za pociąg na odcinku 5 km około 7zł. Tutaj to ja tęsknię za polskimi cenami biletów :)
OdpowiedzUsuńPhi tam, 7zł, w Zurychu za tramwaj 4 franciszki ; )
OdpowiedzUsuńТабе хоць спадабалася ў Беларусі? :)
OdpowiedzUsuńвядома : )!
OdpowiedzUsuńCześć, czy mógłbyś mi podpowiedzieć na jakiej stronie sprawdzałeś rozkład pociągów Brześć-Baranowicze? i gdzie mogę znaleźć dokładną informację o ich cenie? Szukałam w internecie, ale ceny są znacznie wyższe od tych, które poddawałeś (np. 90 zł za bilet Brześć - Baranowicze) i co dziwniejsze są podawane w rublach rosyjskich, a nie białoruskich. Chcemy jechać większą gromadką w tym z małym dzieckiem więc wolę mieć wszystko dokładnie obcykane przed wyjazdem. Pozdrawiam. Julia
OdpowiedzUsuńBiełaruska czyhunka zaprasza tutaj: http://www.rw.by/ . Ceny również tu mają. Zwróć uwagę, że są dwie osobne wyszukiwarki do pociągów regionalnych i do dalekobieżnych!
UsuńParafrazując kolegę Piłata Poncjusza: Com zapłacił, zapłaciłem (za bilet). Mogło się to trochę zmienić przez ostatni rok, ale czy aż do 90zł,to nie sądzę.
No nawet wykazałem sie taką inicjatywą (ależ ja jestem pracowity!) i sprawdziłem: międzyregionalne podrożały zdaje się i kosztują rzędu 10zł, chociaż można znaleźć i za 6-7 (zależnie od relacji), do tego dochodzą regionalne, które są tańsze, ale cen nie ma w internecie. Więc chyba nie jest tak strasznie, co : )? Pozdrawiam z San Jose. PS: wszystkie te informacje znalazłem na podanej powyżej stronie.
UsuńBardzo pracowity. A jakże! Nie jest w ogóle strasznie. Wielkie dzięki za info. Teraz mogę zająć się obsesyjnym planowaniem. ;-)
OdpowiedzUsuń