Relacja konkursowa: Za kołem podbiegunowym pewnie jest zimno
Relacja konkursowa nr 8 (zobacz jak zagłosować!), w której Kasia pisze, że jej zimno.
Za kołem podbiegunowym pewnie jest zimno
Za kołem podbiegunowym pewnie jest zimno
‘Oszalałaś?
Do Rosji chcesz jechać? Za kołem podbiegunowym to na pewno jest zimniej
niż w Polsce, w czasie zimy stulecia. Na zdjęciach będziesz miała tylko
śnieg, błoto, baraki i żuli takich samych, jak spod Biedronki.’ Tak na
mój pomysł wyjazdu zareagowała koleżanka. Jednak ja, niezwykle ciekawa
tego, czy w tamtym rejonie rzeczywiście jest szaro, buro i nijako,
postanowiłam odwiedzić naszych wschodnich sąsiadów i przekonać się o
wszystkim na własnej skórze. A jak było i dlaczego tak a nie inaczej
przekonacie się już za moment. Więc parzcie kawę, bo to nie będzie łatwa
lektura!
Pakujemy
manatki i w drogę! Pośpiesznie zapełniając miejsca w przedziałach nie
wiemy jeszcze, na co się porwaliśmy… W białoruskiej mieścinie, gdzie
wypadł nam dłuższy postój, przechadzamy się po okolicy. Jak widać na
pierwszy rzut oka – całe tutejsze życie kręci się wokół dworca. W
kantorze usiłujemy wymienić pieniądze, jednak stojące obok babuszki
czyhają tylko na nasz najmniejszy ruch. Jedna przekrzykując drugą
usiłuje wywalczyć miejsce w kolejce i od razu po naszej transakcji
odkupić polskie złotówki. Bo są stabilniejsze niż białoruskie ruble.
Sprytne kobiety muszą sobie jednak jakoś radzić...
W
miarę upływu czasu przyzwyczajamy się do stukotu kół pociągu, mija
doba, a my nieoczekiwanie przenosimy się do Sankt Petersburga.
Przechadzamy się nieśpiesznie, nie mogąc się nadziwić, jaki ogrom
prezentuje się naszym oczom. Mają rozmach! Moglibyście pewnie
przypuszczać, że dominują tutaj odcienie szarości, jednak w tym miejscu
muszę was zaskoczyć, miasto przenikają delikatne kolory. Mam nieodparte
wrażenie, że narodowym obuwiem Rosjanek są szpilki – widzę je gdzie
tylko nie spojrzę. Wzdłuż rzeki mijamy ludzi, którzy rozmawiają, a do
kieliszków leje się ognisty trunek. Docieramy do wcześniej
zarezerwowanego hostelu. Zapewne już nikogo z Was nie zdziwi, że i tam
nie ominęły nas niespodzianki. Niedawno miał miejsce pożar na pierwszym
piętrze. ‘Pożar? Jaki problem – mówią – jak można mieszkać to proszę
się kwaterować!’. A niech to, wspaniała wiadomość!
Niektórzy
o nim mówią Wenecja Północy. Pewnie myślicie, że w położeniu miasta
poprzecinanego deltą rzeki Newy nie ma nic nadzwyczajnego. Proponuję
skusić się na spacer w środku nocy, a zobaczycie jak mosty jeden po
drugim będą się ‘otwierały’ umożliwiając statkom przepłynięcie na drugą
stronę miasta.
Mawiają
ludzie, że podróże kształcą, ale te na wschód są chyba zaawansowanym
kursem dla najodważniejszych :) Przynoszą też najwięcej wrażeń, jednak
trzeba się uzbroić w cierpliwość i znosić kolejne przeciwności losu,
które nam towarzyszą od samego początku. Przekonujemy się o tym jeszcze w
Petersburgu, gdyż biuro zapomniało wykupić nam bilety na dalszą podróż.
Rozkładamy tobołki w jednym miejscu i czekamy, czekamy, czekamy…
Ostatecznie udaje się zdobyć bilety dla wszystkich. Problem w tym, że
nie jedziemy razem a w różnych wagonach. To by było zbyt proste!
Podróżujemy natomiast w różnych pociągach, o różnych porach i z różnymi
przesiadkami. Wagony, którymi dane nam jechać, to tak zwane płackarty –
ponad pięćdziesiąt łóżek ulokowanych nie w przedziałach a tak po prostu w
całym wagonie. Swojsko bardzo :P Do najlepszych miejsc należą dolne,
ułożone w poprzek wagonu, jednak są one wykupywane najwcześniej – jak
można się domyślić, dostajemy te najgorsze. Ale i tak się cieszymy, bo
do celu coraz bliżej.
Plackartnyj wagon |
Na
stacjach można się poczuć jak na targu. Miejscowi walczą o klientelę,
próbując sprzedać wszystko to, co mają – ryby, maliny, pierożki… Nie da
się nie zauważyć, że taka działalność jest podstawowym źródłem
utrzymania w tym rejonie. Termometr w pociągu wskazuje ponad 23 stopnie,
a mamy przecież północ. Do teraz myślę, czy to prawda lub też jakaś
plotka, ale ponoć ktoś zmarł z tej duchoty…
Babuszki na stacjach |
Przetrwać
dobę w takiej saunie jest nie lada wyczynem, nam się to jednak udaje i
szczęśliwie docieramy do celu. Naszym oczom ukazują się Apatyty –
szarawe miasteczko pośrodku Półwyspu Kolskiego. Próżno szukać tu
kolorów, wśród blokowisk i przemysłowego krajobrazu. Jedynie natura
próbuje podratować całokształt. W oddali ponad zakładami przemysłowymi
wyłania się ogromny masyw górski – Chibiny.
Pewnie
Drogi Czytelniku chciałbyś wiedzieć, dlaczego zwykły człowiek pcha się w
takie ponure i zapomniane miejsce. Nie każdy dałby się namówić na taką
podróż, ale na pewno geolodzy dobrze zrozumieją nasze motywy. Wiele
takich okazów, jakie można ujrzeć na poniższym zdjęciu, jest na pęczki,
niekiedy w całkiem ciekawych miejscach. Miejscowych tylko może dziwić
grupa turystów zbierających ‘żwir’ pod cerkwią…
Eudialit |
Jedno
jest pewne, latem nie ujrzysz tutaj śniegu. Dodam więcej, temperatury
by nam mogli pozazdrościć znajomi w Polsce, gdzie jest zimno i deszczowo
tego lata. Coś, czego w naszym kraju nie uświadczysz, to białe noce.
Słońce powoli zbliża się do linii horyzontu, lecz nie zachodzi wcale. O
każdej porze dnia i nocy jest jasno, ciężko się przyzwyczaić.
Poza
dużymi zakładami wydobywczymi, są jeszcze miejsca piękne, dzikie i
nienaruszone. Jednak w mniejszości, ponieważ w większym stopniu dominuje
przemysł. Odwiedzamy Moczegorsk – miejsce kompletnie wyniszczone,
ponure, pozbawione jakiejkolwiek roślinności, gdzie złe gospodarowanie
surowcami doprowadziło do rozległej katastrofy ekologicznej.
Zastanawiam
się, jak będą wyglądały pozostałe miejsca za kilka, kilkanaście lat.
Góry są rozbierane kawałek po kawałku, czy aby na pewno je rozpoznamy?
Chibiny, Półwysep Kolski |
Zakończenia
nie będzie. Cała ta opowieść to dopiero przedsmak tego, jacy są nasi
wschodni sąsiedzi. Nam jedynie udało się poznać skrawek tego magicznego
świata. Mam nadzieję wracać do Rosji będę jeszcze nie raz, aby nie tylko
odkrywać nowe miejsca, ale przede wszystkim je zrozumieć.
PS. Specjalne podziękowania dla Natalii za pomoc w przystosowaniu moich nieokiełznanych wspomnień do czytelniejszej formy :)
seksi te babuszki
OdpowiedzUsuńwow Kasia :D NAtalia to się musiała faktycznie napracować :D wyszło to bardzo zgrabnie
OdpowiedzUsuń