Połock: Jezus narodził się w igloo
W Połocku dowiedziałem się wielu ciekawych rzeczy. Na przykład, że jest tam środek Europy. Że wiecznemu Leninowi - wieczna sława. No i najważniejsze: że Jezus narodził się w igloo.
Młode małżeństwo
M. i W. (inicjały zmienione) mieszkają przy drodze wylotowej na Witebsk. Jeszcze nie przekroczyli dwudziestu lat, a już są małżeństwem. On pracuje w lokalnej dwujęzycznej gazecie (pisze po białorusku), ona studiuje historię i przygotowuje obiad z posiekanych ziemniaków. Oboje zaangażowani.
Biuro migracyjne w Połocku znajduje się obok zakładu pogrzebowego, na tyłach budynku przy Oktjabrskiej 5. Czekać. Wejść. Zapłacić w banku 50 000 rubli białoruskich (~20zł). Tam znowu czekać. Gdy stoimy w kolejce w banku W. recytuje szeptem opozycyjne piosenki. Wniosek wypełnić po białorusku? Nie, po rosyjsku.
Na codzień
Na ścianie wisi zakazana, biało-czerwono-biała białoruska flaga. W kącie - czerwony magnetofon Białoruś. Centralne miejsce zajmuje komputer, na którym można grać w symulator kierowcy ciężarówki, który pozwala bez konieczności uzyskania wizy Schengen odwiedzić całą Europę.
W. wcześniej miał zespół, teraz gra sam, akustycznie. Ale całym sobą, przeżywa swoje teksty. Bywają koncerty. Czasem przychodzą znajomy, można zagrać dla nich.
M. studiuje historię. Na pierwszym roku historii uniwersytetu w Połocku jest 11 osób. Było 14, ale po sesji zimowej trzy odpadły. Połowa z nich mówi po białorusku. Druga połowa chce uwinąć się od wojska i nie specjalnie interesuje się wykładami (z których część jest po białorusku). Język białoruski jako taki jest nauczany w szkołach - troche jak język obcy, bo pozostałe przedmioty są po rosyjsku.
-Zwłaszcza w małych miejscowościach, gdzie ludzie są nieświadomi, silny nacisk kładziony jest na rosyjski. U nas jest rusyfikacja - podkreśla M.
Na uniwersytetach literatura białoruska bywa wykładana po rosyjsku. I - jak to mówi Walentin z Bobrujska - trudno powiedzieć czy to jest złe czy dobre. To jest po prostu nienormalne.
Gawarjat pa ruski!
Na Białorusi nie ma prostych odpowiedzi, prostych podziałów. W szczególności: dla każdego sprawa języka jest bardzo osobista. Niby generalnie jest tak, że jak ktoś mówi po białorusku, to pewnie jest to zachodnia Białoruś. Ale akurat Połock jest ekstremalnie wschodnim miastem, natomiast M. i W. na codzień twardo mówią po białorusku. Reakcje są różne, tzn. wśród ludzi młodych i w średnim wieku zazwyczaj przychylne lub po prostu neutralne. Ale gdy pójdą na bazar, leciwe babuszki często wykrzykują "mówić po rosyjsku!". Bo jak ktoś mówi po białorusku, to pewnie opozycjonista. A z takim się lepiej nie kontaktować. Jeszcze ktoś zauważy, komuś powie, ktoś usłyszy, ktoś przekaże dalej.
D. (mieszka w Krakowie) mówi, że to zresztą jeden z trudniejszych problemów sytuacji języka białoruskiego na Białorusi: że jest on automatycznie łączony z polityką, z działalnością opozycyjną.
-Bo przecież są ludzie, którzy chcieliby się zajmować tylko kulturą czy literaturą białoruską. Nic związanego z polityką! A jednak są automatycznie narażeni na oskarżenie o działalność wywrotową.
Biurokracja zjada demokrację
-Teraz Sania [czyli Aleksander Łukasznka], potem Kola [syn A.Ł.], potem jeszcze kto - M. patrzy w przyszłość bez nadziei. Opozycja jest niezorganizowana, nic nie robią, albo piszą wnioski o granty europejskie, potem opracowują sprawozdania, wystawiają sobie nawzajem zaświadczenia o działalności... Sprawa utknęła w miejscu.
-Wam [Polakom] może by się udała - mówi J. (mieszka w Mińsku) - ale nie Białorusinom. Nie jesteśmy zdolni do takiej mobilizacji. Tu ludzie tylko narzekają, chcą powrotu ZSRR.
A u nas, na początku lat 90', nie chcieli? Zresztą niektórzy dalej chcą. Ale u nas reformy - lepsze lub gorsze, ale jednak - ruszyły ostro z kopyta, a na Białorusi pojawił się Łukaszenka, w doskonałym momencie w 1994 roku. Przyszedł i powstadzał ludzi w słoiki z napisem BSSR - zakonserwował ogromną część społeczeństwa w tęsknocie za przeszłością.
To już chyba trwa zbyt długo. Stąd zmęczenie. Brak wiary w sukces. No i trudności: ktokolwiek wiąże się z opozycją - będzie miał problemy. Zostaje już tylko przekonanie o wręcz predystynacji do tego rodzaju losu. Rezygnacja. Wątpliwości. Skoro tylu obywateli jest z nim, może jednak Łukaszenka ma rację? Ostatecznie nie przymieramy głodem...
Turystyka
Połock jest znany, słynie z Soboru Sofiijskiego wszyscy w okolicy zawsze pytają, czy już się tam było. Przecież niegdyż był to jeden z trzech głównych ośrodków prawosławia, dwa pozostałe - razem z dwoma pozostałymi soborami sofijskimi - znajdowały sie w Kijowie i Nowogrodzie. Teraz połocką świątynię odnowiono. Jest straszna. Barwy jak z dziecięcych obrazków, większość fresków zatynkowane. Czasem tylko wykrojone są w ścianach fragmenty, by zobaczyć jak ich powierzchnia wyglądała wcześniej.
-To taki typowy rosyjski styl renowacyjny - opowiada W. (Nieśwież).
Jest też monastyr (tam, gdzie szpoka z Jezusem w formie igloo). Mroczne mniszki snują się bezgłośnie po dziedzińcu. M. (katoliczka) mówi, że nigdy tu nie była, że czuje się nieswojo. Przy wejściu po prawej - cennik. Za milion rubli (jakieś 400zł) można zakupić roczną modlitwę za swą grzeszną duszę.
Gdy wracamy do mieszkania autobusem, ścisk jest nieprawdopodobny. Ale starsza pani sprzedająca bilety z wielkiego rulonu po 1400 rubli za sztukę (jakieś 60gr) jest nieustraszona. Podchodzi, bierze człowieka za fraki i z uśmiechem na ustach i ze słowami "zamienimy się" przeciąga na swoją stronę i brnie dalej. Czad.
Atrakcji jest zresztą więcej. Jest pomnik Lenina (nawet dwa: w centrum i przed dworcem), obok pomnik jedynej orginalnej białoruskiej litery ў. Dużo pomników. A także środek Europy. Każdy kraj w tym regionie ma swój środek Europy wyznaczony jakimś jedynym słusznym sposobem. Każdy ma to palące pragnienie, żeby dowieść swojej centralności, pokazać: patrzcie, to my, prawdziwi Europejczycy, w samym środku Starego Kontynentu! Może gospodarczo trochę odstajemy, ale gospodarka przemija, geografia jest wieczna!
My mamy swój środek Europy na Mazurach, nieopodal Litwini mają swój. Białoruski środek jest dość daleko, bo Połock jest już opodal rosyjskiej granicy. Ale co w nim gorszego od naszego środka. Środek Europy jak każdy inny.
(A potem jade do Witebska stopem. Na trasie jest małe przemysłowe miasteczko, ozdobione mistrzostwem świata w propagandzie: przy wieździe stoi bilbord, na nim komin lokalnej fabryki, z której wydobywa się dym formujący.... serduszko : ) . )
Jezus narodził się w igloo w Połocku |
M. i W. (inicjały zmienione) mieszkają przy drodze wylotowej na Witebsk. Jeszcze nie przekroczyli dwudziestu lat, a już są małżeństwem. On pracuje w lokalnej dwujęzycznej gazecie (pisze po białorusku), ona studiuje historię i przygotowuje obiad z posiekanych ziemniaków. Oboje zaangażowani.
Biuro migracyjne w Połocku znajduje się obok zakładu pogrzebowego, na tyłach budynku przy Oktjabrskiej 5. Czekać. Wejść. Zapłacić w banku 50 000 rubli białoruskich (~20zł). Tam znowu czekać. Gdy stoimy w kolejce w banku W. recytuje szeptem opozycyjne piosenki. Wniosek wypełnić po białorusku? Nie, po rosyjsku.
Na codzień
Na ścianie wisi zakazana, biało-czerwono-biała białoruska flaga. W kącie - czerwony magnetofon Białoruś. Centralne miejsce zajmuje komputer, na którym można grać w symulator kierowcy ciężarówki, który pozwala bez konieczności uzyskania wizy Schengen odwiedzić całą Europę.
W. wcześniej miał zespół, teraz gra sam, akustycznie. Ale całym sobą, przeżywa swoje teksty. Bywają koncerty. Czasem przychodzą znajomy, można zagrać dla nich.
Pokój M. i W. |
-Zwłaszcza w małych miejscowościach, gdzie ludzie są nieświadomi, silny nacisk kładziony jest na rosyjski. U nas jest rusyfikacja - podkreśla M.
Na uniwersytetach literatura białoruska bywa wykładana po rosyjsku. I - jak to mówi Walentin z Bobrujska - trudno powiedzieć czy to jest złe czy dobre. To jest po prostu nienormalne.
Gawarjat pa ruski!
Na Białorusi nie ma prostych odpowiedzi, prostych podziałów. W szczególności: dla każdego sprawa języka jest bardzo osobista. Niby generalnie jest tak, że jak ktoś mówi po białorusku, to pewnie jest to zachodnia Białoruś. Ale akurat Połock jest ekstremalnie wschodnim miastem, natomiast M. i W. na codzień twardo mówią po białorusku. Reakcje są różne, tzn. wśród ludzi młodych i w średnim wieku zazwyczaj przychylne lub po prostu neutralne. Ale gdy pójdą na bazar, leciwe babuszki często wykrzykują "mówić po rosyjsku!". Bo jak ktoś mówi po białorusku, to pewnie opozycjonista. A z takim się lepiej nie kontaktować. Jeszcze ktoś zauważy, komuś powie, ktoś usłyszy, ktoś przekaże dalej.
D. (mieszka w Krakowie) mówi, że to zresztą jeden z trudniejszych problemów sytuacji języka białoruskiego na Białorusi: że jest on automatycznie łączony z polityką, z działalnością opozycyjną.
-Bo przecież są ludzie, którzy chcieliby się zajmować tylko kulturą czy literaturą białoruską. Nic związanego z polityką! A jednak są automatycznie narażeni na oskarżenie o działalność wywrotową.
Biurokracja zjada demokrację
-Teraz Sania [czyli Aleksander Łukasznka], potem Kola [syn A.Ł.], potem jeszcze kto - M. patrzy w przyszłość bez nadziei. Opozycja jest niezorganizowana, nic nie robią, albo piszą wnioski o granty europejskie, potem opracowują sprawozdania, wystawiają sobie nawzajem zaświadczenia o działalności... Sprawa utknęła w miejscu.
-Wam [Polakom] może by się udała - mówi J. (mieszka w Mińsku) - ale nie Białorusinom. Nie jesteśmy zdolni do takiej mobilizacji. Tu ludzie tylko narzekają, chcą powrotu ZSRR.
A u nas, na początku lat 90', nie chcieli? Zresztą niektórzy dalej chcą. Ale u nas reformy - lepsze lub gorsze, ale jednak - ruszyły ostro z kopyta, a na Białorusi pojawił się Łukaszenka, w doskonałym momencie w 1994 roku. Przyszedł i powstadzał ludzi w słoiki z napisem BSSR - zakonserwował ogromną część społeczeństwa w tęsknocie za przeszłością.
To już chyba trwa zbyt długo. Stąd zmęczenie. Brak wiary w sukces. No i trudności: ktokolwiek wiąże się z opozycją - będzie miał problemy. Zostaje już tylko przekonanie o wręcz predystynacji do tego rodzaju losu. Rezygnacja. Wątpliwości. Skoro tylu obywateli jest z nim, może jednak Łukaszenka ma rację? Ostatecznie nie przymieramy głodem...
Turystyka
Połock jest znany, słynie z Soboru Sofiijskiego wszyscy w okolicy zawsze pytają, czy już się tam było. Przecież niegdyż był to jeden z trzech głównych ośrodków prawosławia, dwa pozostałe - razem z dwoma pozostałymi soborami sofijskimi - znajdowały sie w Kijowie i Nowogrodzie. Teraz połocką świątynię odnowiono. Jest straszna. Barwy jak z dziecięcych obrazków, większość fresków zatynkowane. Czasem tylko wykrojone są w ścianach fragmenty, by zobaczyć jak ich powierzchnia wyglądała wcześniej.
-To taki typowy rosyjski styl renowacyjny - opowiada W. (Nieśwież).
Czasem tylko wykrojone są w ścianach fragmenty, by zobaczyć jak ich powierzchnia wyglądała wcześniej |
Odnowienie na odpustową barwę |
Sobór Sofijski i dom |
Gdy wracamy do mieszkania autobusem, ścisk jest nieprawdopodobny. Ale starsza pani sprzedająca bilety z wielkiego rulonu po 1400 rubli za sztukę (jakieś 60gr) jest nieustraszona. Podchodzi, bierze człowieka za fraki i z uśmiechem na ustach i ze słowami "zamienimy się" przeciąga na swoją stronę i brnie dalej. Czad.
Atrakcji jest zresztą więcej. Jest pomnik Lenina (nawet dwa: w centrum i przed dworcem), obok pomnik jedynej orginalnej białoruskiej litery ў. Dużo pomników. A także środek Europy. Każdy kraj w tym regionie ma swój środek Europy wyznaczony jakimś jedynym słusznym sposobem. Każdy ma to palące pragnienie, żeby dowieść swojej centralności, pokazać: patrzcie, to my, prawdziwi Europejczycy, w samym środku Starego Kontynentu! Może gospodarczo trochę odstajemy, ale gospodarka przemija, geografia jest wieczna!
My mamy swój środek Europy na Mazurach, nieopodal Litwini mają swój. Białoruski środek jest dość daleko, bo Połock jest już opodal rosyjskiej granicy. Ale co w nim gorszego od naszego środka. Środek Europy jak każdy inny.
(A potem jade do Witebska stopem. Na trasie jest małe przemysłowe miasteczko, ozdobione mistrzostwem świata w propagandzie: przy wieździe stoi bilbord, na nim komin lokalnej fabryki, z której wydobywa się dym formujący.... serduszko : ) . )
Monastyr w Połocku |
Środek Europy |
Magnetofon Białoruś |
Lenin w centrum miasta |
Na wieńcu u stóp przywódcy napis: "Wiecznemu Leninowi - wieczna sława. Od muzeum epoki Lenina." |
Zupełnie inny świat, jakbym czytała relację o zabiedzonej wsi sprzed 40 lat... albo słuchała mojej historyczki, dla której wszystko było sabotażem, nawet wlanie wódki do termosu z herbatą.
OdpowiedzUsuńA tak przy okazji, ja dowiedziałam się w Istebnej, że Marzannę się topi, bo tam, niedaleko, w stawku, Żydzi utopili Pana Jezusa. Żaden tam krzyż i Piłat. Relacja pani w wieku ok. 50 lat, religijnej, ale nie do przesady. Uroki badań etnograficznych.