Wpadło na stronę ostatnio kilka tekstów, zwykle opracowanych już z perspektywy czasu. Ale jak ja właściwie przedostałem się, dajmy na to, z
San Salwadoru aż do Nikaragui? Zapraszam na fotograficzny skrót wydarzeń!
|
Znów nie po drodze: zjechawszy z północy na południe Salwadoru jadę znów na północ, bo przeczytałem w gazecie, że La Palma to takie kolorowe miasteczko - no rzeczywiście! |
|
A jak się jedzie do La Palmy, to krajobrazy są, jak powiadają na Bieżanowie, w trąbeczkę |
|
Przez północną część kraju udało sie przeprowadzić nową drogą: nie zaradzono jednak problemowi wściekłych królików, które ganiają Bogu ducha winnych rowerzystów po poboczach |
|
W okolicach Suchitoto: - I gdzie zamierzasz spać? - No, miejsca na placu jest dość! - Nie no, tak być nie będzie... Restaurację otwieramy rano o 8, pasi? |
|
Na rewolucyjnej ścieżce: w Cinquera nawet kościół ozdobiono łuskami bomb |
|
W Morazan leczę grypę mieszkając u młodego rękodzielnika: raz on gotuje banany, raz ja smażę draniki |
|
W Zambrano wypiekamy ciastka |
|
... mieszkając u Jorge, który kolekcjonuje. Dużo różnych rzeczy kolekcjonuje |
|
Comayagua - dawna stolica Hondurasu: trochę jak Antugua Guatemala, ale spokojnie, bezludnie, i jeszcze jakby wyłączyli disco na głównym placu, to właściwie nie byłoby się do czego przyczepić |
|
Tegucigalpa, czyli podobno najniebezpieczniejsza stolica świata, zapamiętałem z niej najbardziej sklepikarza w ubraniowym na przeciwko bistra w którym jadłem: siedział na schodkach swego przybutku i raz po raz przeciągał się na podłodze jak stary, leniwy kot: żałowałem, że siedzę daleko i nie mogę usłyszeć jak mruczy. Bo na pewno mruczał |
|
W Hondurasie cud: śpię w lesie! Znalazłem nieogrodzony las! Tzn. no bez przesady, nie tak zaraz, że cały był nieogrodzony, kawałek tylko, ale w Ameryce Centralnej to i tak już ewenement, jednorożec, biały kruk! |
|
Zastanawialiście się kiedyś, czy rzeka może się tak po prostu skończyć? Otóż może |
|
Zostaje w niej jednak jeszcze dość wody, by zrobić pranie |
|
Po przepedałowaniu górzystej północy Salwadoru i górzystej części Hondurasu daję sobie na wstrzymanie i zjeżdżam na płaskie wybrzeże, wybrzeżem zaś wjeżdżam do Nikaragui |
|
Na nizinach wita mnie zieleń, z której sterczą stożki wulkanów |
|
Poza wszystkim (np. poza brakiem asfaltu) jest wreszcie (wreszcie!) płasko |
|
Co w trzcinie piszczy? A nic, to tylko cyklista je śniadanie. Jak stawiałem namiot, zmierzchało się. Stawiałem go na zielonym pasie wzdłuż pola. Potem o 21, 24, 2 i 4 rano przejechał spychaczo-ciągnik robiący ścieżki. Panowie byli mili i mnie ominęli |
|
Rano zaś znów wyruszyłem w drogę, przez kurz i krowy |
|
W Leon jest największa w Ameryce Środkowej katedra. Tak, jest duża |
|
Sam Leon mieni się być stolicą rewolucji sandinistowskiej, i to widać |
|
Z interesujących rzeczy w Managua, oprócz wyjątkowego rozgardiaszu, warto nadmienić kolorowy, gigantyczny pomnik Chaveza |
|
Przed Granadą niektórzy twierdzą, że respektują prawa rowerzystów |
|
A w samej Granadzie osiadłem chwilowo w Szkole Komedii i Mima mieszczącej się w domu zbudowanym z butelek. I dalej tam siedzę |
|
W szkole zatrzymują się różni włóczędzy, np. Miguelo, marionetkarz z Meksyku |
|
W piątki i soboty co tydzień odbywają się pokazy uczniów |
|
Uczniowie, jakby nie przygarnęła ich szkoła dająca praktyczne umiejętności i obiad, pewnie marnowaliby się sprzedając gumy do żucia lub zgoła żebrając na ulicach zwierzchu lśniącej i turystycznej, ale tak naprawdę biednej Granady |
|
W takich występach biorą udział i marionetkarze z Meksyku, i klowni z Kostaryki |
|
Czasem nawet Polacy z Polski. To już ja? No dobrze. No to przetłumaczyłem nawet kilka tekstów, żeby nie było, że nikt nie rozumie i zapoznam was nieco z naszo kulturo! [na ramieniu: ośmiostrunowa harana z Meksyku, fantastyczny instrument!] |
|
W świetle reflektorów, ohohoho! Chyba będę kontynował te muzyczne wyczyny, potłumaczę jeszcze trochę piosenek polskich czy innych, też słowiańskich: zresztą już w swój pierwszy występ wciągnąłem Okudżawę |
|
Z tą gitarą na sznurku to prawie jak Rodowicz, nie? |
|
Jako się rzekło: przebywam obecnie w Szkole Komedii i Mima, mam gdzie spać i co jeść, jest ciepło i nie pada - jak to w lutym, dzisiaj wieczorem przygrywałem kostarykańskiemu klownowi przy występach na ulicy, jutro koncert, w przyszłym tygodniu Luis ma w poniedziałek lekcje z fizyki i pewnie będzie chciał, żeby mu coś wytłumaczyć, no i tak leci! Jak mi się znudzi, prognozuję, że gdzieś za tydzień, to ruszam powoli w stronę Kostaryki |
Apeluję ponownie o mapę panie aktualizowaną ;) No i więcej takich fotorelacji :)
OdpowiedzUsuńAleż mapa cały czas wisi, i to zupełnie aktualna:
OdpowiedzUsuńhttp://fizyk-w-podrozy.blogspot.com/p/blog-page.html