Bogactwo
Przypomniała mi się ostatnio jedna z tych rzeczy, które się zawsze chce zapisać choćby na jakimś skrawku papieru i zawsze tego skrawka brak, więc znów się zapomina.
A ostatnim razem miałem przy sobie zeszyt.
Natomiast wspomniana "rzecz" wydarzyła się chyba 4 lata wcześniej w ormiańskiej wiosce Meghri, na granicy z Iranem. Wracamy z A. z posterunku granicznego, bo trzeba było poczekać na dzień następny, by przekroczyć szlaban. Na skrzyżowaniu we wsi pewna kobieta, która widziała nas już wcześniej, zapytuje skąd my i dokąd, i już zaraz siedzimy u niej na kawie. Jest bardzo konkretna.
- A wy to jesteście biedni czy bogaci?
- Hmm no...
- Znaczy się: jak przychodzą do was nagle goście, to macie czym ich poczęstować, czy trzeba lecieć do sklepu?
Nie telewizor, samochód, nie żelasko z ultraparą. Bogactwo to jest to, co się ma dla innych.
A ostatnim razem miałem przy sobie zeszyt.
Natomiast wspomniana "rzecz" wydarzyła się chyba 4 lata wcześniej w ormiańskiej wiosce Meghri, na granicy z Iranem. Wracamy z A. z posterunku granicznego, bo trzeba było poczekać na dzień następny, by przekroczyć szlaban. Na skrzyżowaniu we wsi pewna kobieta, która widziała nas już wcześniej, zapytuje skąd my i dokąd, i już zaraz siedzimy u niej na kawie. Jest bardzo konkretna.
- A wy to jesteście biedni czy bogaci?
- Hmm no...
- Znaczy się: jak przychodzą do was nagle goście, to macie czym ich poczęstować, czy trzeba lecieć do sklepu?
Nie telewizor, samochód, nie żelasko z ultraparą. Bogactwo to jest to, co się ma dla innych.
sevanavank. |
Dające do myślenia... ;)
OdpowiedzUsuńNo tak... cały Kaukaz to raj z bogatymi ludźmi, którzy zawsze się z Tobą podzielą...
OdpowiedzUsuńa jak mam pytanie :) z czego Ty się tam utrzymujesz?
OdpowiedzUsuńjako matematyczka na pewno wiesz, że to już od klasy matematyka zależy, aby nie dał się zostawić bez pieniędzy. jak to kiedyś opowiadał doktor Kosiński: jego koledzy ze studiów, którzy z bólem przechodzili kolejne sesji, obecnie zarabiają lepiej niż informatycy ; ).
OdpowiedzUsuńa tak poważnie, to mam zamiar napisać jakiś tekst o utrzymywaniu się podczas podróży. by natomiast zaspokoić Twój obecny głód wiedzy, odpowiem, że moje utrzymanie jest dość banalne głównie: oszczędności, chociaż od połowy podróży w mniejszej, ale zauważalnej mierze: granie, pisanie i mniej lub bardziej przypadkowe zyski ze sprzedaży kokosowych kulek czekoladowych, gaży z koncertu w Kostaryce, czy zapłata w postaci wiktu i opierunku za krótki epizod pracy na farmie w charakterze kucharza-ogrodnika.
żeby pobieżnie podać skalę: początkowym założeniem było wydawanie do 30zł dziennie plus 100zł na miesiąc na rzeczy "inne" typu naprawa roweru, opłata wjazdowa etc.,czyli 1000zł na miesiąc, w czym spokojnie się mieściłem, a często z tego zostawało. do tego wspomniane dochody mniej lub bardziej przypadkowe w czasie podróży sprawiły że w rok, 12 miesięcy, z oszczędności nie wydałem 12 tysięcy, a coś między 7 i 8. pieniądze te pochodzą w głównej mierze z grabieży państwa za pomocą stypendiów naukowych różnego typu plus zarobki różne, zazwyczaj też związane z nauką. no, na studiach naprawdę można zarobić, i to nie kiwając palcem w wakacje.
"Nie telewizor, samochód, nie żelasko z ultraparą. Bogactwo to jest to, co się ma dla innych."
OdpowiedzUsuńPiękne. Czy masz tam jeszcze coś zapisane?
E.
ba, mam juz trzy zeszyty notatek ; )
Usuń