Wywiad: demokracja bezpośrednia po wenezuelsku
W Wenezueli istnieje system demokracji bezpośredniej: ludzie zbierają się na osiedlach i wspólnie decydują o swoich sprawach. Budują szkoły, boiska, organizują kursy, rozwiązuja problemy. Rady wspólnot, czyli consejos comunales, zostały wprowadzone przez Hugo Chaveza i mimo atrakcyjności idei "władzy dla ludu" wywołują wiele kontrowersji: przede wszystkim są niekonstytucyjne. Wśród zwolenników opozycji rady stanowią synonim korupcji i malwersacji finansowych. Znane sa również przypadki, że ludziom nie popierającym rządu utrudnia się czy wręcz uniemożliwia zarejestrowanie rady wspólnoty, albo stale odmawia przyznania środków na postulowane projekty. W artykule rozmowa z Emilią Rodriguez, działaczką - sekretarzem ds. infrastruktury rady wspólnoty Santa Rosa, osiedla na obrzeżach miasta Merida w wenezuelskich Andach.
[Uwaga techniczna: zwykle w artykułach na tej stronie nie występują przypisy. Teraz owszem, niektóre są nawet istotne, zwłaszcza ten z numerkiem (3).]
[Uwaga techniczna: zwykle w artykułach na tej stronie nie występują przypisy. Teraz owszem, niektóre są nawet istotne, zwłaszcza ten z numerkiem (3).]
Wenezuelskie Andy: widok z Pico Pan de Azucar 4680m n.p.m. |
Jak zorganizowana jest rada
wspólnoty Santa Rosa?
Bazujemy się na odpowiedniej ustawie
regulującej organizację, strukturę i funkcjonowanie rady, czyli
także głosowania, zawieszenie, reelekcja czy odwołanie osób,
które pełnią funkcję w niej funkcje. Prawo nadaje radzie
wspólnoty osobowość prawną i tak dalej, ale to, co daje życie
radzie, to cała wspólnota mieszkańców ograniczona geograficznie,
cała wspólnota sektora Santa Rosa. Spośród niej wybieramy
sekretarzy (voceros) komitetów zajmujących się dziedzinami
wyszczególnionymi przez niniejszą ustawę, albo innymi,
proponowanymi przez radę, na to również zezwala ustawa. Na
przykład mamy komitet zdrowia, który przewiduje ustawodawca, i
komitet infrastruktury, który jawnie nie figuruje w prawie, ale taki
był potrzebny i go utworzyliśmy.
W skład takiego komitetu wchodzi
jak rozumiem kilka osób?
Tak, u nas zazwyczaj są to dwie osoby:
wybiera się sekretarza głównego i od razu jego zastępce, który
mógłby przejąć obowiązki sekretarza głównego na wypadek jego
odwołania, rezygnacji ze stanowiska czy ciężkiej choroby. Ale na
przykład komitety techniczne ds. wody i energii mają każdy po
pięciu członków, podobnie bank wspólnoty, ale on nie liczy się
jako komitet, tylko odrębny organ rady. Istnieją ogółem trzy
oddzielne organy: organ kontroli, organ administracji zajmujący się
finansami, czyli bank wspólnoty, i organ wykonawczy, złożony z
komitetów. Organy kontroli i administracji mają po pięciu
sekretarzy głównych i pięciu zastępczych. Ponadto istnieje
również komisja wyborcza, do której deleguje się znów pięciu
sekretarzy głównych i pięciu zastępczych.
Czyli w sumie ile osób formuje radę
wspólnoty osiedla Santa Rosa?
Dwadzieścia pięć.
I to już licząc razem z bankiem,
komisją wyborczą i tak dalej?
Tak, wszystkich osób pełniących
obowiązki jest dwadzieścia pięć, to jest liczba dość typowa dla
rady wspólnoty.
A ile osób żyje w sektorze objętym
działalnością rady?
To będzie około dwustu pięćdziesięciu
rodzin, jakieś tysiąc, może tysiąc trzysta osób, z czego jakieś
sześćset osób uprawnionych do głosowania. Ale trzeba zaznaczyć,
że rada wspólnoty składa się tak z dorosłych, jak i dzieci.
W jakim sensie? Od jakiego wieku
dzieci również stają się członkami rady?
Od chwili, gdy się rodzą! Chodzi o
to, że rada wspólnoty to tak naprawdę cała ludność
zamieszkująca dany sektor. Ludzi pełniących specjalne funkcje w
tej społeczności nazywamy sekretarzami, i oni zajmują się już
konkretnymi sprawami podzielonymi tematycznie, pracując dla dobra
całej wspólnoty, ale to cała wspólnota formuje radę.
Jaka jest więc różnica między
sekretarzem a zwykłym członkiem rady?
Ideą pracy sekretarza jest jedynie
przekazanie problemu danej społeczności do odpowiedniej instytucji
państwowej, oraz prowadzenie konsultację z wszystkimi obywatelami
na temat tego, co w danym momencie powinno stanowić priorytet
działań. Sekretarz nie ma obowiązku rozwiązania problemów: one
powinny być rozwiązywane przez radę wspólnoty, czyli wszystkich
mieszkańców. Przykładowo: ja jestem sekretarzem z komitetu
infrastruktury. Przeprowadzamy zgromadzenia wszystkich mieszkańców
i oni nam mówią, że należałoby zbudować szkołę. Wtedy ja,
jako sekretarz, sporządzam odpowiedni dokument, ludzie podpisują, i
zanoszę papier do biura ministerstwa edukacji by zawiadomić, że
społeczność osiedla Santa Rosa zgłasza potrzebę budowy szkoły.
Potem wracam, organizuję kolejne zebranie i informuję, że
poinformowano mnie, że owszem, można zbudować szkołę,
przedstawiono mi działania, jakie powinno się przedsięwziąć w
kierunku złożenia formalnego wniosku o budowę szkoły – właśnie
ostatnio tym się zajmowałam. Ta praca bywa wymagająca, bo czasem
trzeba kilkakrotnie odwiedzają daną instytucję, pisać wnioski,
projekty, więc w celu koordynacji działań organizują się
komitety. Na zgromadzeniu pytamy ludzi ilu jest wśród mieszkańców
murarzy, inżynierów, i wtedy wszyscy oni będą należeć do
komitetu infrastruktury, który reprezentuję ja, jako sekretarz.
Okazuje się, że mamy trzydziestu murarzy, więc pytam którzy z
nich chcieliby pracować przy projekcie, bo powiedzmy nie mają
pracy, albo mają czas i chcą się włączyć w budowę. Z tych osób
się bierze potrzebną liczbę pracowników i ruszamy z robotą.
Podobnie w każdym innym komitecie.
Powiedziałaś, że organizujesz
zebrania wszystkich mieszkańców. Ilu rzeczywiście przychodzi,
Wiadomo,
że nie wszyscy, to zależy od tematu spotkania. Gdy robiliśmy
zebranie na temat sadzenia drzew, przyszły dwie osoby. Innym razem,
gdy dostaliśmy projekt przyznawania kredytów na lodówki, kuchenki,
zmywarki i tak dalej, przyszło chyba całe osiedle. Pamiętam to jak
dziś, to był cały dzień wypełniania wniosków. Zjawiali się
ludzie, których nigdy wcześniej nie widziałam na zgromadzeniach.
Przy okazji przekonaliśmy się, że wszyscy w Santa Rosa dobrze
wiedzą o działaniach rady, natomiast przychodzą tylko wtedy, gdy
ich te działania interesują.
Gdzie i jak często odbywają się
zgromadzenia?
Spotkania zawsze
powinny się odbywać w przestrzeni publicznej, w miejscach, do
których wszyscy mogą dotrzeć. W Santa Rosa organizujemy się albo
w starym budynku szkoły, albo na zadaszonym boisku na przeciwko.
Zgromadzenie zwyczajne powinno się przeprowadzać raz w miesiącu,
ale nadzwyczajne mogę zdarzać się znacznie częściej, w
zależności od potrzeb. Na przykład obecnie w Santa Rosa kończy
się kadencja sekretarzy komitetów, więc niedługo organizujemy
zebranie wyborcze.
Ile trwa ta kadencja? Możliwa jest
reelekcja?
Kadencja to
dokładnie dwa lata. Ale, podkreślam, że chodzi o kadencję
sekretarzy: rada wspólnoty jako taka jest już ukonstytuowana, są
to wszyscy mieszkańcy danej społeczności. Jeśli chodzi o
reelekcję, to owszem, dana sama osoba może być ponownie wybrana na
stanowisko sekretarza bez ograniczeń, może także kandydować na
sekretarza innego komitetu lub wejść w skład jednostki
kontrolującej czy administracyjnej. Istnieją tez pewne
ograniczenia: na przykład mój mąż pracuje w komisji wyborczej, w
związku z tym nie dopuszcza się bym ja uczestniczyła w pracach
banku wspólnoty lub organu kontroli. Dlaczego? Te dwa organy zajmują
się odpowiednio finansami i ich kontrolą. W sytuacji nadużyć rada
mogłaby wystąpić o pozbawienie mnie funkcji, co odbywa się w
drodze głosowania. Nad nim zaś czuwa komisja wyborcza, gdzie
pracuje mój mąż, który mógłby powiedzmy oddalić wniosek
odwoławczy, oszukać przy liczeniu głosów i tak dalej.
Jak w praktyce wyglądają wybory?
Na początku
należy sporządzić listę osób uprawnionych do głosowania. W
przeciągu ostatnich czterech lat zaobserwowaliśmy silny wzrost
populacji na osiedlu Santa Rosa, jednak poprzednia komisja wyborcza
nie wypełniło swoich obowiązków, można powiedzieć, że
porzucili swoja pracę. Komisja wyborcza jest odpowiedzialna nie
tylko za przeprowadzenie wyborów, ale także aktualizowanie rejestru
wyborców. Jako że poprzednia komisja nie wypełniła swojego
obowiązku, potrzebujemy wybrać specjalną komisję spisową, by ta
przeprowadziła od nowa spis ludności. Następnie przedstawia się
wyniki spisu na zgromadzeniu za pośrednictwem projektora, tak by
każdy mógł sprawdzić poprawność swoich danych, numeru dowodu
osobistego czy nazwiska, a następnie listę przekazuje się komisji
wyborczej. Ta zaś przygotuje książkę wyborców, czyli wszystkich
mieszkańców Santa Rosa, którzy ukończyli piętnaście lat.
Już od wieku piętnastu lat ma się
w radzie pełne prawa wyborcze?
Od piętnastu lat
można głosować na zgromadzeniach a także ubiegać się o
stanowisko sekretarza, za wyjątkiem organu kontroli i banku, jako że
do pracy w tych instytucjach potrzebować będą pełnej zdolności
prawnej, której w tym wieku jeszcze nie mają. Wracając do
procedury: mając spis wyborców, komisja zwołuje zebranie dla
ponownej weryfikacji danych, tym razem chodzi już tylko o osoby
uprawnione do głosowania, i rozpoczyna się procedurę wyborczej.
To wtedy rozważa się utworzenie nowych komitetów lub
wyeliminowanie tych, które już nie są potrzebne. Decyduje o tym
zgromadzenie, ale dla podjęcia decyzji wymagane jest kworum:
obecność przynajmniej 30% uprawnionych do głosowania.
Jakie są zasady tych wyborów,
prowadzi się głosowanie tajne?
To już zależy od
zgromadzenia i od podejmowanego problemu. Załóżmy, że spotykamy
się i kolejnym punktem obrad jest wybór priorytetów społeczności.
Ktoś się wstaje i proponuje, że do tych priorytetów należy
wyasfaltowanie kawałka drogi, inny - że sadzenie drzew, jeszcze
inny zgłasza pomysł oczyszczenie źródeł wody. I wtedy zazwyczaj
poprzez podniesienie ręki głosuje się nad uszeregowaniem tych
zadań według ważności, a sekretarze notują priorytetowe problemy
związanych z przeznaczeniem ich komitetów. Przypuśćmy jednak, że
zaraz po tym, na tym samym zgromadzeniu, podejmuje się jakieś
niezwykle istotną kwestię, i są osoby, które nie chcą, by
ktokolwiek dowiedział się o ich głosie w tej sprawie. Wtedy można
złożyć wniosek, by takie głosowanie było podejmowany w sposób
tajnym, za pośrednictwem karteczek.
Ludzie, którzy po wyborach obejmują
stanowiska w komitetach, przechodzą jakiś kurs dotyczący
funkcjonowania rady wspólnoty?
Tak, istnieje
instytucja, która zajmuje się radami wspólnot, nazywa się to
Funda Comunal. W momencie zakończenia wyborów Funda przywołuje do
siebie członków nowo wybranego organu administracji rady, którym
zapewnia 36-godzinny kurs. Jest już kwestią porozumienia się
elektów z instruktorami, czy warsztaty będą przeprowadzone sobotę
i niedzielę w formie skoncentrowanej, czy stopniowo, w przeciągu
całego tygodnia. Czego ich uczą? Po pierwsze: informują ich o
konsekwencjach wypływających z faktu uczestniczenia w pracach
organu administracji. Chodzi o to, że oni w swojej pracy nie mogą
się pomylić, bo w razie błędów, w razie nie wypełniania swoich
obowiązków, mogą trafić do więzienia. Gdy powiedzmy znikną
jakieś pieniądze, ci ludzie odpowiadają za to przed sądem.
W takim razie czy w związku z
podejmowaniem takiej odpowiedzialności, w tym odpowiedzialności
prawnej, osoby zajmujące się bankiem wspólnoty otrzymują jakieś
wynagrodzenie?
Nie,
wynagrodzeniem dla tych ludzi jest sama praca, poprzez którą
pomagają wspólnocie. Zresztą to też nie jest takie straszne...
Oczywiście, na kursach mówi się o odpowiedzialności, oni ich tam
uczą wszystkiego! Ale tak naprawdę sposób, w który się prowadzi
księgowość w banku wspólnoty jest bardzo prosty, i to też im
tłumaczą na kursie. I nawet jeśli ktoś nie zrozumiał, może
zawsze iść do lokalnej siedziby Funda Comunal, gdzie istnieje
odpowiednia grupa ludzi zajmująca się doradztwem. Instytucja
dysponuje również prawnikami, którzy służą radą i informacją
odnośnie obowiązków i praw działaczy rady wspólnoty. W
przypadku, gdy ktoś czegoś nie wie czy nie ma pewności, idzie do
nich i pyta. W części administracyjnej jest tak samo: osoby, które
prowadzą warsztaty i kursy są tam po to, by zawsze służyć ci
pomocą w momencie, kiedy idziesz z jakimkolwiek pytaniem czy
wątpliwością. U nas Santa Rosa do banku wspólnoty wybrano panów
w podeszłym wieku. Obowiązek prowadzenia księgowości okazał się
dla nich bardzo trudny, bo przecież żaden z nich nie studiował ani
księgowości ani administracji, a poza tym chłopaki mają już
swoje lata. Nie znają się nawet na obsłudze komputera, ale
społeczność mają do nich wielkie zaufanie i wybrała ich na te
stanowiska. Oni teraz co chwila chodzą do Fundy, żeby tam im
pomogli.
Daleko mają?
Nie, to tutaj
bliziutko: idziesz w dół, przechodzisz przez główną drogę,
potem jeszcze z dwieście metrów i już, jakieś dziesięć minut
piechotą stąd (1)
.
Funda Comunal, oprócz prowadzenia kursów i doradztwa, zajmują się
prawną rejestracją rad wspólnot i wysłaniem dokumentów
rejestracyjnych do Caracas, obarczeni są w pewnym zakresie także
funkcją kontrolną. Żeby nie było tak, że ja przychodzę z jakąś
listą osób i mówię, że odbyło się zebranie i chcę
zarejestrować nowych członków komitetów – ja przecież
mogłabym sobie przyjść z jakąkolwiek listą, prawda? Dlatego taka
lista nie jest ważna, dopóki przedstawiciel Funda Comunal nie
odwiedzi wspólnoty. Instytucja desygnuje jeden lub dwóch
reprezentantów na gminę, i oni dowiadują się kiedy w danej radzie
kończą się kadencje sekretarzy. Wtedy dzwonią do nas i pytają
kiedy planujemy zgromadzenie wyborcze, i potem rzeczywiście na nie
przychodzą, ale jedynie w roli obserwatorów. Kontrolują czy
zgromadzenie zebrało kworum, ale nie mają żadnego prawa głosu,
jedynie nam akompaniują, lub - gdy ich poprosimy – doradzają. Ale
jeśli ludzie nie chcą, by tamci się odzywali, oni nie mogą nic
powiedzieć! My im czytamy ustawę, a ustawa mówi krok po kroku co
należy czynić.
I kiedy już zgromadzenie zdecyduje,
że należy wybudować tę szkołę, o której mówiłaś, ty jako
sekretarz spisujesz projekt, i następnie gdzie się z nim kierujesz?
Kto decyduje o przyznaniu środków na dany cel, Funda Comunal?
Nie, to możebyć
dowolna instytucja. Na przykład wiemy, że szkoły buduje rząd za
pośrednictwem Ministerstwa Edukacji, więc biorę nasz projekt i idę
od razu do nich. Ale także starostwo powiatowe i zarząd województwa
może budować szkoły, więc zanosi się projekt do wszystkich
trzech instytucji informując, że ta szkoła to nasz priorytet.
Potem powiedzmy dzwonią do mnie ze starostwa i mówią, że oni nie
mogę wesprzeć budowy, ale okazuje się, że może to zrobić
województwo. Ogłaszam to na zebraniu i od razu informuję
ministerstwo, że znaleźliśmy już instytucję, która sfinansuje
projekt.
Czyli o przyznaniu lub nie
przyznaniu środków decyduje, przykładowo w przypadku powiatu,
starostwo?
Nie do końca.
Rady wspólnot zostały wprowadził pan prezydent Chaveza. On
wymyślił jak powinny funkcjonować, że decyzje powinno się
podejmować w sposób kolektywny, by o sprawach lokalnych decydowała
cała wspólnota, a nie jakiś jeden przedstawiciel. Bo przecież
wspólnota jako całość wie najlepiej jakie są jej problemy.
Zdarzało się na początku, że w wyborach do rządu stanowego
wygrywali oficjaliści, ale starostwo brała opozycja. Starosta
stwierdzał na przykład, że on się nie zgadza z pomysłem rad
wspólnot (2),
i wtedy starostwo nigdy nie przyznawało żadnych środków na
projekty rad. Nie ufali nam, bo myślą, że rada to chaviści. A to
nie tak, bo Santa Rosa nie składa się wyłącznie z chavistów czy
wyłącznie z opozycji. W radzie wspólnoty, gdy są wybory, jest
tak, jak mówi ustawa: wygrywa ten, którego chce lud, to nie ma
żadnego związku z faktem, że ktoś jest od chavistów albo z
opozycji. Poza tym mam nawet wrażenie, że w naszej wspólnocie jest
nawet więcej opozycjonistów. Ale w przypadku rady to nie ma
znaczenia: zdarza się, że opozycjoniści głosują za chavistą, bo
wiedzą, że on pracuje na rzecz mieszkańców, albo odwrotnie,
chaviści głosujący na opozycjonistę. Głosuje się po prostu na
sąsiadów z osiedla, to nie ma nic wspólnego z polityką.
Jak rozwiązano ten problem?
Wprowadzono ustawę
nakładającą na wszystkie instytucje obowiązek przeznaczenia
części budżetu na projekty oddolne. W przypadku starostwa ten
system nazywa się Lokalna Rada Planowania Publicznego (Consejo
Local de Planificación Pública). W przypadku rządu centralnego
jest to Rada Federalna Rządu (Consejo Fedeal de Gobierno),
który swoją drogą dysponuje największą ilością środków na
projekty. Teraz starostwo – chcąc nie chcą - musi udostępniać
pieniądze na projekty rad. W skład Lokalnej Rady Planowania
Publicznego - która decyduje o przyznaniu środków – wchodzą
radni starostwa, a dalej my, jako rady wspólnot całej gminy Milla,
wybieramy jedną osobę (3),
która będzie nas reprezentować w Radzie Lokalnej w sprawie
dowolnego projektu. Spotykamy się z tą osobą i informujemy o
wszystkich potrzebach, jakie mają wspólnoty, a następnie Rada
Lokalna, w zależności od dostępności środków, zatwierdza się
lub odrzuca projekty. Zawsze usiłujemy rozwiązać problemy
najpilniejsze, bo wiadomo, że środki są ograniczone. Na przykład
w gminie Milla mamy dwadzieścia cztery rady wspólnot, i jest jasne,
że nie da się naraz rozwiązać dwudziestu czterech dużych,
kosztownych problemów. Zwołują więc reprezentantów z wszystkich
rad i solidaryzujemy się z tą wspólnotą, która rzeczywiście ma
bardzo pilną potrzebę, i taką, którą budżet starostwa potrafi
pokryć. To znaczy na przykład gdy w Santa Rosa ubiegaliśmy się o
budowę zadaszonego boiska, okazało się, że jesteśmy jedynym
sektorem, który takiego boiska nie ma. Pozostałe rady gminy
ustąpiły nam i przyznano środki na ten projekt.
W takim wypadku reszty pomysłów i
planów już nie realizuje?
W sprawie
pozostałych projektów, tych które nie zostały sfinansowane przez
starostwo, kierujemy się do rządu stanowego, ministerstw czy innych
instytucji, lub - jeśli chodzi o coś dużego i naprawdę
kosztownego – bezpośrednio do centrali, do Rady Federalnej Rządu.
Gdy pierwszy raz zaaprobowano nam projekt, gdy jeszcze nie
wiedzieliśmy nic o funkcjonowaniu rad, poszłam do Funda Comunal.
Wszyscy ludzie wtedy chcieli posterunek policji, ja nie chciałam,
ale mieszkańcy na zgromadzeniu upierali się przy tym pomyśle: na
naszym osiedlu musimy mieć policję! Taki niewielki posterunek w
tamtych czasach miał kosztować trzydzieści milionów starych
boliwarów (4),
to jest ten budyneczek obok boiska, naprzeciwko szkoły. I chociaż
ja wcale tego nie chciałam i byłam przekonana, że priorytetowe
działania w naszej społeczności są inne, społeczność
zdecydowała się na ten projekt. W Funda Comunal doradzili mi, że
te trzydzieści milionów może mi przyznać rząd centralny, bo to
było pod koniec roku, kiedy samorządy już wydały swoje pieniądze.
I rzeczywiście: przyznano nam te środki i taki był pierwszy
projekt, jaki udało nam się przeprowadzić w Santa Rosa. W Funda
Comunal zawsze doradzają gdzie można się kierować z danym
projektem, że z ochroną środowiska to tu, z opieką medyczną to
tam i tak dalej, jest dużo instytucji przyznających środki.
Świetnie, akceptują wam projekt,
przyznają środki, co się dzieje dalej?
Opowiem ci na
przykładzie tej naszej szkoły. Środki na budowę przyznało
ministerstwo, i chociaż to ja przeprowadziłam całą procedurę
zgłaszania projektu, pieniądze zostają przekazane do banku
wspólnoty, a nie do mnie osobiście. Bank ma za zadanie
rozdysponowanie pieniędzy na realizację projektu, podkreślam:
pieniędzy, których ja nigdy ani nie zobaczę, ani nie dotknę.
Zresztą te środki zawsze przychodzą w postaci czeków, a nie
gotówki. Na przykład kupując cement na budowę, bank wspólnoty
przekazuje czek bezpośrednio do firmy dostarczającej materiał.
Natomiast organ kontrolujący zajmuje się sprawdzaniem, czy środki
finansowe rzeczywiście będą wykorzystane na budowę szkoły.
Kontrolują także mnie, jako sekretarza, w kwestii wypełnienia
harmonogramu projektu.
A jakie instytucje sprawują
kontrolę nad finansową działalnością rady, wykorzystaniem
środków na projekty?
Tych instytucji
jest kilka, w najwyższej instancji za kontrolę finansów rad
odpowiada Najwyższa Izba Kontroli (Controlaria General de la
Republica), ale Funda Comunal również ma w tej kwestii swoje
zadania. Istnieje również izba kontroli przy starostwie, przy
rządzie stanowym: każda z tych instytucji ma prawo skontrolować
nasze finansowe. Mało tego: jeśli na któryś z projektów, które
złożyłam, środki przyzna powiedzmy Ministerstwo Środowiska, to
samo ministerstwo powołuje kontrolerów i oni przyjeżdżają tutaj
by sprawdzić, czy rzeczywiście wykonuje się zgłoszony projekt.
Ministerstwo powołuje również ekspertów w danej dziedzinie. Bo ja
mogę sobie zażyczyć budowę szkoły czy czegokolwiek, nakreślić
plan według naszych wyobrażeń i potrzeb, ale zawsze będę
potrzebować rady architektów, inżynierów, murarzy, wszystkich! To
oni tak naprawdę wykonują projekt, my tylko czuwamy, by został
ukończony. W przypadku wielu projektów staraliśmy się, by ci
eksperci pochodzili z naszej wspólnoty, bo wtedy taka praca,
realizowana przez naszych ludzi dla wspólnoty, do której sami
należą, będzie staranniej wykonana.
Na terenie wspólnoty działa rada,
a na poziomie gminnym?
Na poziomie
gminnym mamy do czynienia z komunami, chociaż nie zawsze ich
działalność pokrywa się dokładnie z granicami administracyjnymi
gminy: komuny formują się według interesów konkretnych wspólnot.
Na przykład Santa Rosa należy do gminy Milla, ale przestrzennie
jesteśmy bardzo oddaleni od reszty wspólnot wchodzących w skład
gminy. Ludzie żyjący po drugiej strony góry należą już do gminy
Spinetti Dini, ale ze względów geograficznych formujemy z nimi
jedną komunę w dziedzinie ochrony środowiska: naszym wspólnym
celem jest ochrona źródeł wody pitnej schodzącej z dzielącej nas
góry. Łączymy wysiłki i wiedzę by chronić to, co jest nam
wspólne. Natomiast w innych dziedzinach, np. w dziedzinie turystyki,
zbieramy się w komuny z innymi radami wspólnot z naszej gminy, to
znaczy: nasi sekretarze do spraw turystyki spotykają się z
odpowiednimi sekretarzami z całej gminy.
Komuny są formowane poprzez
sekretarzy wszystkich rad wspólnot z całej gminy?
Dokładnie, z
całej gminy lub także z sąsiednich gmin, w zależności od
tematyki. Tak jak w kwestii rzek: woda, która przepływa przez Santa
Rosę, trafia potem do wspólnoty położonej nieco niżej, wspólnoty
z gminy Spinetti Dini, a nie do Los Chorros z naszej gminy. Ci ze
Spinetti Dini muszą utrzymywać z nami dobre stosunku, żeby
docierała do nich woda pitna, dlatego komitet techniczny ds. wody w
Santa Rosa ma dodatkowe piętnaście osób z sąsiedniej wspólnoty,
w sumie bardzo dużo ludzi. Dzielimy się na dyżury co dwa tygodnie,
w epoce deszczowej nawet co tydzień, by gromadzić wodę w
zbiornikach tak, by nie dostawało się do nich błoto, które unosi
rzeka w czasie silnych deszczów. W jedną sobotę ktoś od nich, w
drugą od nas, w inną kilka osób od nich i kilka od nas: praca
zawsze jest kolektywna.
Jakie projekty, oprócz posterunku
policji i boiska, udało się zrealizować w Santa Rosa?
Po pierwsze, może
najważniejsze, udało nam się zorganizować, zintegrować wspólnotę
mieszkańców. Po drugie: wszyscy ludzie z Santa Rosy, którzy
wcześniej nie ukończyli szkoły średniej, ukończyli ją teraz,
dzięki działaniom rady. To było w pierwszej turze sześćdziesiąt
osób, w drugiej kolejne czterdzieści. Mało tego, jakieś 80% z
tych, którzy wyszli ze szkoły średniej, uczą się na studiach
wyższych, albo już je ukończyli. To znaczy: podwyższyliśmy
poziom intelektualny naszej wspólnoty.
To się dokonało poprzez rządowe
misje edukacyjne?
Tak, ale zobacz,
że na przykład ludzie, którzy w Santa Rosa ukończyli szkołę
średnią w ramach Misji Ribas – realizowaliśmy ją w budynku
naszej szkoły podstawowej - dostali się na Uniwersytet Andyjski w
Meridzie, niekoniecznie na Misję Sucre (5).
Dalej: z tych, którzy ukończyli studia wyższe, zbieramy kolejne
plony! Dwie dziewczyny, które studiowały pedagogikę, teraz uczą w
naszej szkole podstawowej: jako że żyją w naszym sektorze, nigdy
nie mamy problemu z brakiem nauczycieli. Wcześniej było z tym wiele
kłopotów: nauczycielki żyły daleko, zatrzymywały ich korki w
mieści i przyjeżdżały późno, albo w ogóle się nie zjawiały,
to zaniżało poziom szkoły. Bardzo przydali się również nasi
uczniowie Misji Ribas. W ramach zajęć szkolnych zbierali się w
grupy pięcioosobowe i opracowywali projekty dla wspólnoty:
posterunek, boiska, nowy budynek dla szkoły, ogrodzenie przy
wjeździe na osiedle, sadzenie drzew – wszystkie te plany zostały
opracowane właśnie w ten sposób. To wielki sukces naszej rady, a
dodatkowo potwierdzenie skuteczności Misji Ribas, której celem nie
jest rozdanie papierów ukończenia szkoły, ale nauczenie, że
problemy, których doświadcza twoja wspólnota co prawda zawsze będą
się pojawiać, ale ty możesz je rozwiązać, na przykład
przygotowując projekty. Kolejnym istotnym osiągnięciem jest
gospodarka nieczystościami. Dawniej wszystkie ścieki szły do
rzeki, która przecina Santa Rosę. Udało nam się zrealizować
projekt budowy systemu odprowadzającego. W tym przypadku środki
przyznało Ministerstwo Środowiska, wysłało swoich ekspertów, by
nam w tym pomogli. Ten pomysł udało się przeforsować dzięki
mojej determinacji: ludzie nie zdają sobie sprawy, że wylewanie
ścieków do rzeki stanowi problemem zdrowia publicznego. Nikogo to
nie obchodziło, bo woda pitna do Santa Rosy dochodzi z innej rzeki.
Udało mi się wciągnąć ten projekt na listę priorytetów, chyba
gdzieś na piątym miejscu, ale jako że tamtego roku zatwierdzili
nam wszystkie propozycje, ta też się załapała. Ale koniec końców
prace wykonało samo Ministerstwo Środowiska: nikt z mieszkańców
nie chciał przy tym pracować, nie wydawało im się to ważne.
Niektórzy się odłączali od systemu odprowadzania ścieków, bo
mówili, że te rury są chavistów, inni mówili, że jak się im
kupi rury, to się podłączą, jak nie to będą dalej wszystko
spuszczać do rzeki. Brakuje świadomości.
Jak wcześniej, przed radami i
Chavezem, wyglądała samorządność w Santa Rosa?
Ostatnio nawet
przeglądałam akta osiedla, by zobaczyć jak to faktycznie było, i
tam widać jasno, że decyzje należały do jednej osoby. Istniał
pewien rodzaj zarządu, ale wybieranego w systemie reprezentacyjnym,
to się nazywało Stowarzyszenia Sąsiedzkie (Asociaciones de
Vecinos). Robili sobie szybko jakieś zebranie – nikt nie
patrzył czy mają kworum, czy nie – i wybierali sobie zarząd. To,
co się liczyło, to podpis prezesa, a nie wola mieszkańców. Taki
prezes budował sobie za publiczne pieniądze dom, mur dookoła i nic
więcej, tu wszyscy wiedzą kto to jest. Potem przyszedł inny i
zrobił to samo. Jest dużo ludzi, którzy w ten sposób kupili sobie
ziemię czy domy w Wenezueli, bogacze, z opozycji. No oczywiście
znajdą się jacyś chaviści, ale większość to ci z Acción
Democratica, z Copei (6),
którzy wzbogacili się na tym, że reprezentowali innych, poprzez
władzę. Ale potem przyszedł Chavez i powiedział, że problemy
wspólnoty powinny być rozwiązywane przy udziale wszystkim
mieszkańców, kolektywnie.
Wygląda na to, że rada wspólnoty
tutaj w Santa Rosa działa doskonale. Słyszy się jednak o
przypadkach, w których władze przyznają lub nie przyznają
pieniędzy według kryteriów politycznych.
Wiesz kiedy słyszy
się te wszystkie narzekania? Ja tego nie mówią, żeby bronić
władzy czy cokolwiek, to nie o to chodzi. Według mnie władza
postępuje błędnie, kiedy przekazuje środki grupie ludzi tylko ze
względu na to, że chodzą w czerwonych koszulkach. Kiedy zaś
władza postępuje poprawnie? Gdy przyznaje środki tym, którzy
rzeczywiście pracują. Istnieją wspólnoty, które nigdy nie
dostały pieniędzy na projekty, i tylko w kółko na to narzekają.
Ale chodzi o to, że oni nie pracują dla swoich wspólnot.
Wspólnota, która pracuje, co roku przygotowuje projekty i dostaje
środki. W sierpniu wszystkie instytucje rozpoczynają opracowywanie
budżetu. Wiadomo, że w listopadzie trzeba przynieść projekty, by
można było uwzględnić je w budżecie na kolejny rok. W grudniu
zapadają odpowiednie decyzje i w styczniu już wiadomo, czy dostałeś
środki, czy nie. Ale są ludzie w niektórych radach wspólnot,
którzy nie planują i nie chcą zdać sobie sprawy z fakty, że
działają nieprawidłowo. Potem przychodzą nagle w marcu i żądają
by im gubernator rozwiązał jakiś problem. Ale wtedy już się nie
da, jest za późno! Trzeba dostosować się do reguł, do
wyznaczonych okresów na składanie wniosków, które obowiązują
wszystkie rady.
Opowiedziałaś mi już cały proces
składania wniosku, przyznanie środków i realizację projektu. Co
dalej?
Od chwili
otrzymania pieniędzy mamy rok na wykonanie projektu, po czym musimy
złożyć sprawozdanie z wykorzystania środków. To należy do
naszych obowiązków, ale w ten sposób zdobywa się też zaufanie:
gdy wywiązujemy się na czas ze sprawozdań, instytucje
automatycznie przyznają nam więcej środków na kolejne cele! Kiedy
przyznano nam milion boliwarów na remont instalacji elektrycznej,
początkowo dostaliśmy trzysta tysięcy. Wykorzystanie tych środków
zajęło nam jakieś dwa miesiące, po czym przekazaliśmy instytucji
finansującej sprawozdanie z wykonanej pracy: że kupiliśmy to,
tamto, wykonaliśmy takie czy inne prace, i teraz potrzebujemy reszty
pieniędzy, by kontynuować projekt, i rzeczywiście przesłali całą
nam resztę przyznanych środków. Ale teraz wrócę do tych, którzy
narzekają: jeśli przeleją ci te trzysta tysięcy, a ty nie robisz
nic, to tak już zostanie. Nikt ci tych pieniędzy nie zabierze, ale
środki się będą dewaluować z czasem i twojej radzie nie uda się
zrealizować projektu, bo jak wiesz, tutaj wszystko drożeje z każdym
tygodniem. My się już nauczyliśmy, że jeśli coś chcemy, musimy
pracować.
Jak u innych z tą nauką?
W naszej gminie
istnieją jakieś dwadzieścia cztery rady wspólnot, z których trzy
czy cztery rzeczywiście pracują i działają jak należy. Idziesz
powiedzmy do Milagrosy, i oni zawsze mają środki: zgłaszają
projekty, dostają pieniądze, realizują prace, oddają
sprawozdania. I jasne, są tacy, którzy mówią, że rząd tylko im
daje pieniądze. Nie o to chodzi: rząd daje pieniądze tym, którzy
zgłaszają projekty i prawidłowo je wykonują. Radzie wspólnoty,
która nie złożyła sprawozdania z wykonanych prac, już nigdy nie
zaakceptuje się projektu. Na przykład na osiedlu Santa Maria
mieszkają sami bogacze. Oni tam tylko narzekają na wszystko, że
nigdy nie dostają pieniędzy, ale im się po prostu nie chce robić
projektów, a oni są przecież specjalistami, mają możliwości,
umiejętności! Ale nie chcą pracować przy projektach dla swojej
wspólnoty. Miejscem, gdzie rady funkcjonują może najlepiej, są
małe, górskie miasteczka: tam ludzie pracują i efekty widać gołym
okiem. W Gavidii jakieś dziesięć lat temu mieli może ze trzy
chałupy i wszyscy żyli razem, na kupie. Teraz, dzięki projektom
rady, każda rodzina ma własny dom. Zbudowali też systemy
irygacyjne na polach, idzie im dobrze. W pierwszym roku po
ustanowieniu w Wenezueli rad wspólnot, Chavez ogłosił, że
przyznaje każdej radzie 30 milionów na dowolny projekt. Dopiero
potem zmodyfikowano system i teraz to ludzie najpierw zgłaszają
projekty, a potem ktoś je zatwierdza lub nie. Pamiętam, że u nas
wszyscy chcieli załatać dziurę w drodze na wjeździe na osiedle.
Mi to się wydawało głupstwem, ale dla innych to była bardzo ważna
sprawa, bo ta dziura uszkadzała im samochody. Wtedy zresztą okazało
się jak dobrym pomysłem jest zgromadzenie, bo tam mogłeś poznać
twoich sąsiadów i ich potrzeby. Wtedy El Morro, jednym z tych
górskich miasteczek, powiedziano tak: jako że mamy dookoła mnóstwo
glinki, więc za te trzydzieści milionów kupimy maszynę do
produkcji dachówek i zbudujemy piec do wypalania, będziemy robić
dachówki! Położymy ja na wszystkich domach w miasteczku za darmo,
resztę będziemy sprzedawać na dole, w mieście, i tak uzyskane
pieniądze zainwestujemy w inne projekty społeczne: rząd nie będzie
nam już musiał dawać pieniędzy. I to zadziałało! Prosty,
produktywny projekt. Zainstalowali też miejscowe radio, w którym
informują o wszystkich akcjach i działaniach. A nasi, niby to
rozsądni ludzie z miasta, chcieli wydać od razu całe pieniądze na
jakiś jednorazowy drobiazg. Wszystko zależy od ludzi.
1 Sprawdziłem
potem na mapie: rzeczywiście, z Santa Rosa do Funda Comunal jest
rzut beretem. Problem w tym, że instytucja ma po jednej siedziby w
każdym stanie, więc inni dziadkowie kontrolerzy już nie mają tak
łatwo.
2 Może
dlatego, że są niekonstytucyjne?
3 Ta
wypowiedź wymaga niezwykle istotnego doprecyzowania: Ustawa o
Lokalnych Radach Planowania Publicznego (Ley de Los Consejos
Locales de Planificación
Pública)
przewiduje, że w skład Lokalnej Rady wchodzą radni starostwa
(których według odpowiedniej ustawy jest maksymalnie trzynastu),
do tego po jednym przedstawicielu z każdej gminy wybieranym przez
rady wspólnot (w przypadku Starostwa Libertador, do którego należy
gmina Milla, będzie to piętnaście osób), do tego przewodniczący
wszystkich piętnastu rad gmin, od kilku lat również wybieranych
przez sekretarzy rad wspólnot a nie w wyborach powszechnych, do
tego po jednym przedstawicielu z każdej komunalnej rady planowania,
czyli kolejne piętnaście osób z wyboru rad. Innymi słowy:
urzędnicy wybierani w konstytucyjnych wyborach powszechnych
stanowią z definicji niewielką mniejszość w Lokalnej Radzie
Planowania, występują tam chyba tylko dla ozdoby. Cała reszta
związana jest z niekonstytucyjnymi radami wspólnot, które – z
pewnymi wyjątkami i z różnych względów – są tradycyjnie
związane z dworem panującym.
4 Trzydzieści
milionów starych boliwarów, czyli trzydzieści tysięcy obecnych.
5 Emilia
podkreśla ten fakt, bo rządowe misje edukacyjne nie mają
najlepszej sławy jeśli chodzi o poziom nauczania, Uniwersytet
Andyjski w Meridzie należy natomiast do jednego z lepszych w kraju.
6 Przed
1999 rokiem dwie najbardziej liczące się partie polityczne w
Wenezueli.
Komentarze
Prześlij komentarz
Komentarzopisarze proszeni są o się podpisanie!