Caracas: piknik miejski
Kiedy? W każdy wtorek o 19:30. Gdzie? Za każdym razem na innym miejskim placu. Przynieść zdrowe jedzenie i dużo dobrego humoru.
Zwłaszcza w ostatnich latach Caracas, stolica Wenezueli, znana jest najbardziej jako drugie najniebezpieczniejsze miasto na świecie (zaraz za San Pedro Sula w Hondurasie). Po zmroku mało kto wychodzi na ulicę, a jeśli już wychodzi, przemyka szybko z zakratowanego domu do zakratowanego lokalu, starając się nie przebywać zbyt długo w niezakratowanej przestrzeni miejskiej. Roczna średnia 134 morderstw na sto tysięcy mieszkańców (w sumie przeszło 4 tysiące morderstw w roku 2013), plaga kradzieży i nierzadkie porwania nie zachęcają do pozostawania na zewnątrz.
Z drugiej strony lwia część ofiar wymienianych w statystykach to osoby aktywnie uczestniczące w porachunkach między grupami przestępczymi, a nie zwykli obywatele (chociaż ci ostatni również cierpią skutki milionów sztuk nielegalnie posiadanej broni). W Caracas nie jest bezpiecznie, ale też nie jest prawdą, że wyjście po szóstej wieczorem do piekarni na rogu pociąga za sobą bezapelacyjny wyrok śmierci. Psychoza strachu skutkuje opustoszałymi ulicami, a opustoszałe ulice dają jeszcze większe pole manewru dla przestępców: spirala przemocy nakręca się.
Grupa Ser Urbano [Być Miejskim] usiłuje przywrócić przestrzeni miejskiej jej pierwotne przeznaczenie jako przestrzeni rozmów, spotkań i spędzania wolnego czasu; a także przestrzeni dla ludzi w mieście zawładniętym przez samochody: większość członków kolektywu przemieszcza się na rowerach.
Główną aktywnością grupy jest cotygodniowy piknik. Organizuje się go w każdy wtorek wieczorem, za każdym razem na innym z miejskich placów. Przynosi się koc, talerzyki, kubki, sztućce i jedznie: najlepiej samodzielne przygotowane, najczęście - choć nie zawsze - wegetariańskie.
Zobacz także-> San Jose: Kostaryka pokazuje jak można korzystać z przestrzeni miejskiej
Ktoś przyrządzi butlę lemoniady, ktoś inny pieczonę cukinią i czekoladę domowej roboty. Następnie prosimy jedną z nowych osób, by powitała zebranych, wygłaszając coś w rodzaju świeckiego błogosławieństwa na nadchodzące momenty wspólnego spożywania, no i jemy. Miseczki z jedzeniem krążą wokół obrusu. Bywa, że jest gitara, albo cuatro, się gra, się śpiewa. Ludzi podchodzą, pytają, że o co chodzi, że jak to i że czy mogą się dołączyć. Jasne, że mogą, piknik jest otwarty dla wszystkich.
Wydarzenie trwa zwykle od 19.30 do 22-22:30, bo o 23 zamykają metro: to dla tych, którzy akurat nie przyjechali rowerem. Od czasu do czasu odbywaja się pikniki dodatkowe, takie jak ten na Boże Narodzenie, kiedy 25 grudnia zebraliśmy się nie wieczorem, a po południu, o czternastej, czy niecały tydzień wcześniej, w sobotę, na Boda Urbana, czyli ślubie miejskim, gdzie miejskim węzłem małżeński połączono trzy miejskie pary. Zdarzają się pikniki tematyczne: przebierane, z prezentami, muzyczne czy piknik poetycki. Z tego ostatniego zresztą wykluły się spotkania Atardecer Poetico [Poetycki Zachód Słońca], odbywające się zazwyczaj w ostatnie czwartki miesiąca przy Plaza Venezuela. Uczestników zjawia się nieco mniej, a główna aktywność przekierowana jest z jedzenia na czytanie wierszy własnych i cudzych.
I co? Nie taka Caracas straszna, jak ją malują.
Na koniec jeszcze kilka zdjęć, wszystkie przechwycone od grupy Ser Urbano.
Ślub Miejski w ramach miejskiego pikniku z 19 grudnia, fot. Ser Urbano |
Zwłaszcza w ostatnich latach Caracas, stolica Wenezueli, znana jest najbardziej jako drugie najniebezpieczniejsze miasto na świecie (zaraz za San Pedro Sula w Hondurasie). Po zmroku mało kto wychodzi na ulicę, a jeśli już wychodzi, przemyka szybko z zakratowanego domu do zakratowanego lokalu, starając się nie przebywać zbyt długo w niezakratowanej przestrzeni miejskiej. Roczna średnia 134 morderstw na sto tysięcy mieszkańców (w sumie przeszło 4 tysiące morderstw w roku 2013), plaga kradzieży i nierzadkie porwania nie zachęcają do pozostawania na zewnątrz.
Z drugiej strony lwia część ofiar wymienianych w statystykach to osoby aktywnie uczestniczące w porachunkach między grupami przestępczymi, a nie zwykli obywatele (chociaż ci ostatni również cierpią skutki milionów sztuk nielegalnie posiadanej broni). W Caracas nie jest bezpiecznie, ale też nie jest prawdą, że wyjście po szóstej wieczorem do piekarni na rogu pociąga za sobą bezapelacyjny wyrok śmierci. Psychoza strachu skutkuje opustoszałymi ulicami, a opustoszałe ulice dają jeszcze większe pole manewru dla przestępców: spirala przemocy nakręca się.
Grupa Ser Urbano [Być Miejskim] usiłuje przywrócić przestrzeni miejskiej jej pierwotne przeznaczenie jako przestrzeni rozmów, spotkań i spędzania wolnego czasu; a także przestrzeni dla ludzi w mieście zawładniętym przez samochody: większość członków kolektywu przemieszcza się na rowerach.
Piknik bożonarodzeniowo-kolędowy, plaza La Castellana, autor tekstu w głębi z cuatro w ręce, fot. Ser Urbano |
Zobacz także-> San Jose: Kostaryka pokazuje jak można korzystać z przestrzeni miejskiej
Ktoś przyrządzi butlę lemoniady, ktoś inny pieczonę cukinią i czekoladę domowej roboty. Następnie prosimy jedną z nowych osób, by powitała zebranych, wygłaszając coś w rodzaju świeckiego błogosławieństwa na nadchodzące momenty wspólnego spożywania, no i jemy. Miseczki z jedzeniem krążą wokół obrusu. Bywa, że jest gitara, albo cuatro, się gra, się śpiewa. Ludzi podchodzą, pytają, że o co chodzi, że jak to i że czy mogą się dołączyć. Jasne, że mogą, piknik jest otwarty dla wszystkich.
Piknik Świąteczny z 25 grudnia, Los Proceres, fot. Ser Urbano |
I co? Nie taka Caracas straszna, jak ją malują.
Na koniec jeszcze kilka zdjęć, wszystkie przechwycone od grupy Ser Urbano.
Nie mogę uwierzyć, że tylu ludzi boją się Caracas. Ja chodziłem kilka razy na piknik i nawet znam kilku ludzi na zdjęciach :).
OdpowiedzUsuńHoho, i jeszcze mówisz po polsku!
Usuń