Sprzęt: kuchenka alkoholowa na bazie kawiarki [wideo]
Zepsuł mi się ostatnio palnik gazowy. Po siedmiu czy ośmiu latach użytkowania aluminiowy gwint nakręcany na butlę zużył się do reszty, no i już się nie nakręca. Panowie z bogotańskich warsztatów gwintowania w aluminium kręcili nosami i póki co mój pocket rocket MSR-a - kupiony za dawnych lat, kiedym to grał na gitarze na ulicach Liverpoolu - pozostaje niesprawny.
Zresztą nie tylko aluminiowy gwint jest problemem: jednorazowe gazowe butle działające z tego typu palnikami zużywają się stosunkowo szybko, a nie łatwo je dostać na trasie. Nawet w największych stolicach latynoamerykańskich krajów kupno takiej butli to cały dzień - lub więcej! - poszukiwań. Cena bardzo często jest dwa razy wyższa niż w Polsce. Na przykład w Bogocia standardowa butla 230g, wystarczająca w teorii na 60-80 minut gotowania, kosztuje przeszło 30 złotych.
Alternatywę stanowi kuchenka benzynowa. Można się przy niej nieco przybrudzić sadzą i nawąchać spalin. Nie jest również tak bajecznie wygodna jak kuchenki gazowe - w przypadku benzyny trzeba nieco odczekać, aż palnik się nagrzeje, a płomień ustabilizuje - ale dostępność paliwa wynagradza te niedogodności. A skoro o wynagrodzeniu mowa: spora część naszego pójdzie w tym wypadku na kuchenkę. Turystyczny palnik benzynowy to wydatek rzędu 600-700zł.
Rozwiązanie łączące niską cenę - bardzo niską! - i dostępność paliwa to kuchenka alkoholowa, zwłaszcza taka domowej roboty. Konstrukcja jest zupełnie banalna: metalowy pojemnik z podwójną ścianką i dziurkami. W internecie znajdziemy dziesiątki poradników dotyczących wykonania tego typu sprzętu. Zazwyczaj są to projekty wykorzystujące puszki od napojów czy konserw (przykład). Ale tak, alkohol w podróży się przydaje!
Zalety:
Brak regulacji płomienia trzeba jakoś przeżyć. Oczekiwanie na podgrzanie palnika jest raczej naszym problemem mentalnym: w podróży nie należy się spieszyć, więc te 2-3 minuty oczekiwania nie powinny nam aż tak przeszkadzać! Natomiast ostatnią z wad można zniwelować odpowiednim wykonaniem i projektem palnika. W San Antonio de Prado koło Medellin zdarzyło mi się poznać mechanika samochodowego, który wykonuje tego typu kuchenki na bazie aluminiowej kawiarki. Jako mechanik dysponuje narzędziami i umiejętnościami niezbędnymi do precyzyjnego wykonania. Grube ściany naczynia zapewniają długi czas życia: kuchenka sprawia wrażenie praktycznie niezniszczalnej. Długi gwint byłej kawiarki wystający ponad dziurki, przez które wychodzić będą płomienie przyszłego palnika, pozwala na ustawienie garnka czy patelni. Zapłaciłem 35.000 pesos colombianos, czyli jakieś 45zł. Zobaczcie jak to wygląda w praktyce:
Kuchenka alkoholowa na bazie kawiarki |
Alternatywę stanowi kuchenka benzynowa. Można się przy niej nieco przybrudzić sadzą i nawąchać spalin. Nie jest również tak bajecznie wygodna jak kuchenki gazowe - w przypadku benzyny trzeba nieco odczekać, aż palnik się nagrzeje, a płomień ustabilizuje - ale dostępność paliwa wynagradza te niedogodności. A skoro o wynagrodzeniu mowa: spora część naszego pójdzie w tym wypadku na kuchenkę. Turystyczny palnik benzynowy to wydatek rzędu 600-700zł.
Rozwiązanie łączące niską cenę - bardzo niską! - i dostępność paliwa to kuchenka alkoholowa, zwłaszcza taka domowej roboty. Konstrukcja jest zupełnie banalna: metalowy pojemnik z podwójną ścianką i dziurkami. W internecie znajdziemy dziesiątki poradników dotyczących wykonania tego typu sprzętu. Zazwyczaj są to projekty wykorzystujące puszki od napojów czy konserw (przykład). Ale tak, alkohol w podróży się przydaje!
Zalety:
- ceny: jeśli wykonasz sam, kuchenka jest właściwie darmowa
- dostępność paliwa: alkohol dostaniemy w każdej aptece czy sklepie z farbami, narzędziami etc.
- spalanie alkoholu przyjazne środowisku i właściwie bezzapachowe
- kieszonkowy rozmiar
- brak możliwości regulacji płomienia
- oczekiwanie na podgrzanie palnika przed gotowaniem
- w przypadku puszek lub/i niestarannego wykonania: niestabilny płomień, krótki czas życia i konieczność przygotowania osobnej konstrukcji na ustawienie garnka
Brak regulacji płomienia trzeba jakoś przeżyć. Oczekiwanie na podgrzanie palnika jest raczej naszym problemem mentalnym: w podróży nie należy się spieszyć, więc te 2-3 minuty oczekiwania nie powinny nam aż tak przeszkadzać! Natomiast ostatnią z wad można zniwelować odpowiednim wykonaniem i projektem palnika. W San Antonio de Prado koło Medellin zdarzyło mi się poznać mechanika samochodowego, który wykonuje tego typu kuchenki na bazie aluminiowej kawiarki. Jako mechanik dysponuje narzędziami i umiejętnościami niezbędnymi do precyzyjnego wykonania. Grube ściany naczynia zapewniają długi czas życia: kuchenka sprawia wrażenie praktycznie niezniszczalnej. Długi gwint byłej kawiarki wystający ponad dziurki, przez które wychodzić będą płomienie przyszłego palnika, pozwala na ustawienie garnka czy patelni. Zapłaciłem 35.000 pesos colombianos, czyli jakieś 45zł. Zobaczcie jak to wygląda w praktyce:
Takiego czegoś jeszcze nie widziałam :D
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńJestem zaskoczony sposobem działania!
OdpowiedzUsuń